Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Puchar Polski w Maratonach Szosowych - Polańczyk
#1
Witam,
W sobotę 19 września w ramach Pucharu Polski w Maratonach Szosowych odbył się wyścig w Polańczyku. Na takiej imprezie nie mogło zabraknąć naszych ;-) Reprezentujący www.RowerowyLublin.org Sebastian Brygoła na dystansie 150 km zajął 16 miejsce w open i trzecie w kategorii M2. Jego czas to 05:37:11. Super wynik, wielkie gratulacje 8-)
Pełne wyniki tutaj
Sebastian, napisz coś o swoim starcie i całej imprezie ;-)
Pozdrawiam, Tomek
"Kolarstwo ma być przyjemnością, a nie udawaniem, że jest w wykonaniu amatora wyczynem"
Cyklopedia
Odpowiedz
#2
Dziś wróciłem z Bieszczadów (gdzie zaliczyłem prawie 450 km szaleństw po górach), więc dopiero teraz pojawia się nieco spóźniona relacja.

Prolog
Pomysł startu w PP w maratonach szosowych, pojawił się po udanym występie na Święcie Roweru w Lubartowie. Wtedy to zostałem namówiony do startu, przez grupę znajomych regularnie walczących w tym cyklu. Wybór padł na Polańczyk.

Przygotowania
Od połowy lipca wszystkie przygotowania, plan treningowy, modyfikacje sprzętu były podporządkowane temu startowi. Długie (6-8 godzinne) treningi wytrzymałościowe, i krótsze skierowane na siłę na podjazdach. W planach była wymiana korb z 53-42, na 54-39, a także kasety.

Kryzys I
Niestety, w połowie sierpnia cały misterny plan szlag trafił. Z różnych powodów zaprzestałem treningów. Jeździłem tyle co raz w tygodniu ok. 2,5h (a i to nie zawsze) i w łikend jakiś wyścig. Forma poleciała na łeb, na szyję. Na dwa tygodnie przed wyjazdem udało mi się wygospodarować odrobinę czasu i zrobiłem trzy solidne (acz krótkie) treningi na których Tomek Mocior trochę mnie przeciągnął. Potem nastąpiła próba generalna w Kielcach na ŚLR, gdzie niestety dopadły mnie problemy sprzętowe.

Wyjazd
W końcu nastąpił wyjazd do Polańczyka. Biorąc pod uwagę braki treningowe, plan brzmiał: "przede wszystkim ukończyć",.
Na odprawie okazało się że runda jest trochę dłuższa i dystans Mega (dwie rundy) będzie wynosił 155km i trochę ponad 2 500m przewyższenia.
Profil rundy tutaj
Założony czas przejazdu 6h, średnia 25km/h.

Wyścig
Start mojej grupy nastąpił o 8:15. temperatura ok. 10 stopni Celsjusza i gęsta mgła. Rozpocząłem spokojnie, pilnowałem tętna i na pierwszym podjeździe odpuściłem czołówkę, choć czułem że mogę z nimi jechać. Uznałem że, jeszcze wiele godzin przede mną i nie ma co szarżować. Powoli się rozkręcałem i na kolejnych podjazdach zacząłem wyprzedzać kolejne osoby. W końcu doszedł mnie Paweł Frąckowiak (drugi zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Polski w Maratonach Szosowych i trzeci w cyklu Korona Gór), postanowiłem zabrać się z nim. Współpraca układa się fajnie, ja pracowałem na podjazdach, on czekał na mnie na zjazdach :-D i dawał długie, mocne zmiany na płaskim. Jechało mi się świetnie (właściwie to jechałem jak opętany :lol: ), sam się dziwiłem wskazaniom licznika na podjazdach. Wyprzedaliśmy kolejne osoby i większe grupki, noga podawała "jak nigdy". Czas pierwszej rundy miałem 2,5h i średnią powyżej 30km/h, co jak na profil i moje możliwości uważam za świetny wynik.

Kryzys II
Wiedziałem że, za takie szaleństwa przyjdzie słono zapłacić. Ostre tempo i brak przygotowania zrobiły swoje. Na początku kolejnej rundy zatrzymałem się na dłużej na bufecie (zmęczenie zrobiło swoje) i zostałem sam. Dodatkowo bardzo wzmógł się wiatr, który był gorszy niż podjazdy. Na ok. 50km przed metą przyszedł kryzys. Razem dało to tempo na poziomie 22km/h na płaskim. Zacząłem mieć wątpliwości czy w ogóle ukończę, co chwilę oglądałem się za siebie czekając aż kolejni zawodnicy zaczną mnie wyprzedzać. W między czasie starałem się cały czas jeść i popijać "carbo". Tu przypomniały mi się słowa B.Wigginsa, który na górskich etapach TdF dodwał sobie otuchy myślami: "Skoro ja tak cierpię, to co inni muszą w taki razie przeżywać". Pomogło, na kolejnych podjazdach skupiłem się na równej kadencji i starałem nie myśleć o tym jak jeszcze daleko do mety.

O dziwo, na drugiej rundzie wyprzedziło mnie tylko 6 zawodników.
Kryzys III
Ostatni długi podjazd z Wołkowyji do Polańczyka był dla mnie piekłem. Najlżejsze przełożenie jakim dysponowałem to było 42x23, na rowerze trzymała mnie tylko myśl, że "wstyd będzie zejść i prowadzić po górę" :lol: . W końcu dojechałem.

I po bólu...
Na mecie nawet nie interesowałem się które zająłem miejsce, czas wydawał mi się słaby (choć lepszy od przed wyścigowych założeń). Do kwatery gdzie nocowałem, miałem jeszcze ok. 1km pod górę. Uznałem że, lepiej jechać teraz kiedy mam jeszcze rozgrzane mięśnie. Tam wykąpałem się, pożywiłem, wypiłem piwko i zdrzemnąłem.


Razem ze znajomymi, poszedłem do miasteczka zawodów na dekorację. Tam okazało się, że na liście z wynikami nie ma mojego nazwiska. Poszedłem do osoby odpowiedzialnej za pomiar czasu i wyniki, okazało się że lista jeszcze nie jest zaktualizowana, a po podaniu swojego numeru usłyszałem "16 miejsce Open i 3 w M2". Poprosiłem sędziego o powtórzenie, ten uśmiechnął się i powiedział "Jest pan na podium".

Grafomaństwo
Cóż mogę napisać...To było fantastyczne...Mój życiowy sukces...[Patetyzm=ON]Ta chwila wynagrodziła mi każdy trening w mróz i padający śnieg, każdy dzień kiedy deszcz złapał mnie na rowerze, każdy jeden kilometr przejechany na treningach w tym roku. Marzenia się spełniają, a każdy z nas ma swoje Mont Ventoux.[Patetyzm=OFF]. :-P

Na sucho
Czas jazdy netto to ~~5,5h, a średnia netto ~~28km/h.
Czas jazdy brutto 5:37:12, średnia brutto ~~26.69km/h.
Sporo czasu zabrały postoje na bufetach. Gdybym skończył jazdę po pierszej rundzie miałbym miejsce w TOP5 Open na dystansie Mini i pierwsze w kategorii.
Mimo wszystko, trzeba pomyśleć o lepszych przełożeniach na góry.

Świetna trasa, rewelacyjne asfalty, super obsługa na bufetach. Pod tym względem wszystko było TIP-TOP. Do tego super atmosfera, nowe znajomości ("pozdro szejeset" dla załogi z Koźmina Wielkopolskiego) , mam nadzieje że w przyszłym roku uda się zaliczyć jakieś eliminacje PP w Maratonach Szosowych.

Przepraszam że tak długa relacja mi wyszła. :-P
Odpowiedz
#3
Gratulacje!!! Świetna relacja i ogromnie motywująca do jazdy ;-)
Odpowiedz
#4
Trzeci w Polsce :!: :!: :!:
Gratulacje. Kolejny, który błyszczy na naszym forum. Podziwiam :-)
Odpowiedz
#5
Gratulacje, naprawdę super wynik ! a o relacji to nie będę się wypowiadać bo już chyba wszystko było napisane :-)
Odpowiedz
#6
Wielkie gratulacje i wielki szacunek zdobyłeś swoje Mont Ventoux
Odpowiedz
#7
Karcer, gratulacje!

Jeździłem niedawno w tamtych okolicach i baaardzo mi się podobało Smile Bieszczady są ekstra na rower, sporo trudnych podjazdów i jeszcze trudniejszych zjazdów. Narobiłeś mi chęci na starty w przyszłym roku w maratonach szosowych pisząc o atmosferze i organizacji (zwłaszcza te bufety na tip top Big Grin).

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#8
Jestem pod wrażeniem! A ja kiedyś chciałem z Tobą jeździć na treningi, już teraz wiem, że byś mnie odstawił na pierwszym kilometrze.

Rozmawiałem o Twoim wyczynie z pewnym Prezesem Rowerowego Stowarzyszenia z okolic Lublina (bez nazwisk) i powiedział mi, że jak był z Tobą na treningu to dałeś mu nieźle w kość, a to o czymś świadczy Smile

Gratuluję!
Wszystkich nas w końcu wytępi forumowe gestapo...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości