Huh, warto by coś napisać, ale to zmęczenie... Zatem może tradycyjnie: podziękowania dla Marioxa za ogarnięcie tematu. To już drugie jesienne góry, na które miałam przyjemność pojechać, i nie zawiodłam się ;-) Miejscówka świetna, to chyba przepis na udany wyjazd: ostatni dom pod lasem :->
Podziękowania dla Damiana za ogarnięcie posiłków. Kombinowania i liczenia kto, ile i od kiedy trochę w końcu było :-D
Podziękowania dla Jurka za trasę piątkową, dla Artura za sobotnią i dla Marioxa za dzisiejszą. W piątek i sobotę mogło być ciut więcej terenu :-P
Podziękowania dla osoby zamawiającej pogodę. Była pełna rewelka, może ciut chłodno, ale najważniejsze, że bezdeszczowo. Dzisiaj las obronił nas przed wietrzyskiem.
I tylko tak mi się smutno zrobiło, jak po obiedzie siedzieliśmy w jadalni i Mariox z Jurkiem debatowali, w które góry następnym razem, bo to niechybny znak, że sezon wyjazdowy dobiegł końca (przynajmniej dla mnie) i na następne ognisko, śpiewanie i wspólne rowerowanie z dala od Lublina trzeba czekać aż do Roztocza wiosną.
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata