Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Karpacz "Rowerem na Śnieżkę"
#1
W Niedziele 07-09-2014 odbyła się impreza organizowana przez Rotary Club Karpacz Karkonosze
Chciałem podzielić się z wami moimi wrażeniami z tej imprezy.

Do Karpacza zajechałem gdy już była ciemna noc,Nocleg znalazłem w Białym Jarze,zamówiłem pyszną kolacje,następnie przeszedłem chwilę po deptaku.Sen.
Rano po wyjściu z kwatery moim oczom ukazała się Śnieżka,prawie parsknąłem śmiechem jak zobaczyłem na co się porwałem.
Udaję się do biura zawodów aby odebrać pakiet(nr startowy z gps,koc termiczny,talon na posiłek,żel) wszystko zapakowane w numerowany worek
w który można przed startem włożyć cieplejsze ubranie i oddać do biura skąd zawożą go na szczyt.Atmosfera przed wyścigiem rozluźniona
Za plecami słyszę:

-jestem w formie
-chyba do pustaków...hahaha

-Jaką masz taktykę ?
-Nie przestawać pedałować,przestałeś=przegrałeś.

Rozglądam się ,stoją chłopy co mają łydę jak ja udo,będzie ciężko :mrgreen:
Jadę się rozgrzać,kawa i na start.Wystartowało 405 osób.
Start honorowy z pod Dworu Liczyrzepy,start ostry po 1 km z deptaku.
Ustawiłem się w końcówce stawki.Przyglądam się Śnieżce czuję respekt ;-) 1000m przewyższenia na 14 km robi wrażenie Startujemy. track http://www.strava.com/activities/191456774
Pierwsze sito to 6 km,lajtowe 6-12 % ,piszę lajtowe bo po asfalcie.przed wjazdem w teren tworzą się 3 duże grupy.
Od początku jadę w miarę dobrym tempem jestem na końcu pierwszej grupy.Słyszę ktoś krzyczy "tu zaczyna się wyścig".
Rzeczywiście wjazd z asfaltu na kostkę i od razu nachylenie rośnie do 16% by ostatecznie dobić do 21,zakręt spadek do 12-15.
Czuje moc, wyprzedzam kilka osób,myślę nie jest źle,ale w głowie głos żeby się nie napalać.
Mijamy turystów którzy żywiołowo kibicują i dopingują,choć zdarzały się też "demotywatory" w stylu
-a po co to jechać tam na rowerze
-i tak na szczyt nie dacie rady...itd
No tak najlepiej z góry założyć,że się nie da Big Grin

Minęło 45 minut,drugi podjazd za mną,choć po pierwszym nie było nawet wypłaszczenia...Wciągam żel
widzę pierwsze "zgony" prowadzące rower,większość z nich ma tylko 1 bidon 0,5 litra Confusedhock: :lol:
Teraz zaczyna się rzeźnia,garmin pokazał kilka razy nachylenie 20+ %
Nawierzchnia jest tak nierówna ,że momentami naprawdę ciężko się utrzymać na rowerze jadąc z minimalną prędkością.Na najlżejszym przełożeniu z kadencją 50 :mrgreen:
Zachciało mi się pompować na stojąco,momentalnie uślizg na mokrych kamieniach spadam z roweru,ale natychmiast wsiadam i próbuję ruszyć,nie mogę bo za ślisko :-x
pcham kilka sekund,ledwo ruszam,jadę i nadal jest dobrze .
Pot leje się strumieniami,kapie ze mnie...dobrze,że zabrałem 3 litry wody...
Po trzecim podjeździe w końcu wypłaszczenie,a nawet kilometrowy zjazd,można się rozpędzić ponad 40km/h,ale trzeba uważać na kamolcach,żeby nie wpaść na turystów.
Kiedy zobaczyłem ostatni podjazd opadła mi szczęka tym bardziej,że powoli zaczynałem odczuwać spadek siły
Jednak przepiękne widoki rekompensują zmęczenie.Dla mnie ostatni odcinek to prawie mistyczne doznanie,jadę jak w transie powtarzając sobie ,że cel jest już blisko
i że dam radę.Dałem.Niestety 100m przed metą jakiś koleś zajechał mi drogę zsiadając z roweru,tak że i ja zsiadłem,ściągając tego który jechał za mną :oops:
Ale nie ma litości wsiadłem i dokręciłem do końca . Lublin "nie kuca" 8-)
Na miecie pamiątkowy medal i ścisk w gardle.TAK ZROBIŁEM TO !!!Uczucie nie do opisania tona endorfin przyjęta na klate i banan na ustach przez kilka następnym godzinBig Grin
Teraz czas na zdjęcia,kupno pamiątek i oczekiwanie na resztę zawodników,z których ostatnich kilkunastu wprowadzało rowery z grymasem bólu i zmęczenia.

Zjazd odbywał się za samochodem z prędkością 5-10km/h,palce bolały od hampli,czuć było paloną okładziną z klocków hamulcowych.
Po zjeździe dekoracja i losowanie nagród,bardzo sympatyczna atmosfera Smile
Zająłem 130 miejsce open i 54 w M3 z czasem 1 godzina 35 minut.Jak na pierwszy raz nie jest źle,tym bardziej że nie jechałem tam po wynik :p

Był też wątek romantyczny.Dwóch śmiałków po wjechaniu na Śnieżkę oświadczyło się swoim kobietom,było sto lat i gorzko gorzko Smile
Dodatkową atrakcję zapewnił pies marki pekińczyk który wjechał na szczyt w koszyku zamontowanym na kierownicy,podobno to pierwszy taki przypadek :]

Organizacja ,atmosfera i stopień trudności trasy 10/10
Wrażenia po przekroczeniu mety ciężko jest opisać,to trzeba przeżyć,trzeba pokonać siebie...wszystkich zachęcam do udziału w przyszłym roku.

Jedno jest pewne:
Już nigdy nie powiem,że podjazd jest za stromy bądź za trudny :roll:

dziękuję za uwagę
To mówiłem ja Danielw78 co nie klęknął przed Śnieżką 8-)

Kilka zdjęć:
https://plus.google.com/photos/10415357 ... 9756936625
http://www.strava.com/athletes/3665850
Jest źle gdy nie jeździ się Big Grin


Odpowiedz
#2
Brawo Panie Kolego, dobra traska, po takim podjeździe to rzeczywiście później już nic nie będzie strome Big Grin Fajnie, że w końcu ktoś z forum odważył się napisać relację, dobrze się czytało Smile
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#3
I ja dziekuję Daniel bo swietnie się czytało i nawet trzymało w napięciu. Fajnie oddałeś atmosferę tego przejazdu, takie spojrzenie od wewnątrz. Tego nie widać patrząc na ścigających się. Nie spojrzałem czy jedziesz w Świętokrzyskie, mam tam takie jedynie 17%. :-P Ale bez ścigania się. :-D
Gdybyś nie miał z kim pojeździć
www.forum.krmaksimum.pl
Odpowiedz
#4
Daniel szacun, masz chłopie kopyto :mrgreen: Wielkie gratulacje.
"Wolę być samotnym wilkiem, niż płaszczącym się psem." George Orwell
Odpowiedz
#5
Piękny wyczyn Danielu. Szacuneczek.
[Obrazek: button-127-brown.png]
Żadne słowa nie zastąpią czynów...
Odpowiedz
#6
Dobre chyba pojadę
"Czy posiadanie całej wiedzy świata,najlepszych trenerów i sprzętu zapewni ci złoty medal ?
Nie ,ale brak tych rzeczy może być powodem dla którego złotego medalu nie zdobędziesz"
Chris Carmichael
Odpowiedz
#7
Szczerze mówiąc to Twoja ostatnia wycieczka Rado zachęciła mnie ,żeby pokazać foty i opisać co się działo,teraz pewnie częściej będę wrzucał tu swoje wojaże Smile
Jurek w świętokrzyskie pojadę ale w sobotę z rańca bo praca:/ a to 17% to nawet brzmi zachęcająco Smile)

Dzięki za gratulację.Właśnie leżę i patrzę sobie na medal,niby kawałek żelastwa a to najbardziej wartościowa pamiątka jaką mam,okupiona potem i strasznym wysiłkiem.
Nie miałem pulsometru ale chyba tętno doszło do maxa,bo były chwile ,że czułem jak mi serce bije w mózgu :mrgreen:

Kermit na szczycie pomyślałem sobie co by było jakbyś startował,patrząc na ŚLR ,chyba szansa na pudło 8-)

Na koniec jeszcze przypomniał mi się tekst pana z kategorii M5
-No to koniec rowerowej rzeźni,do zobaczenia za rok Idea
http://www.strava.com/athletes/3665850
Jest źle gdy nie jeździ się Big Grin


Odpowiedz
#8
Tak się składa, że byłem na Śnieżce w trakcie wyścigu. Może jesteś na którejś z moich fotek? Wrzucę po powrocie ;-)
Kiedy wszystko zawiedzie, przeczytaj instrukcję obsługi
Odpowiedz
#9
Piękna sprawa. GRATULUJĘ :-)
Jest super a będzie jeszcze lepiej!
Odpowiedz
#10
Gratulacje :-)
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości