Ale opony wymieniłam sobie sama
i to mimo tego, ze ktoś naprawdę od serca mi przykręcił koła :evil: (tak, że nawet jak jechaliśmy do Dyl to we dwie z katką nie dałyśmy rady odkręcic). Doszłam do wniosku, ze jak się nie da siłą, to trzeba głową. Nie wiem jak to zrobiłam, ale odkręciłam je przy użyciu spinacza do bielizny i nawet go nie połamałam
(tak, tak dziękuję za gratulacje, już nie trzeba, mówcie mi od dziś miss MacGyver
)
A tak w ogóle to dla mnie ten cały przejazd był na wariackich papierach. Opony dostałam dopiero w piątek w nocy więc wyszłam z założenia ze jak zdążę to ogarnąć to zdążę a jak nie, to pokibicuje i też będzie fajnie