Pomyślałem, że warto ostrzec innych aby byli uważni przejeżdżając obok kota który siedzi gdzieś przy drodze. Otóż dziś po jakiś 15 minutach treningu mijałem kota który siedział przy drodze po mojej prawej stronie i zaczajał się na coś w rowie. Rzeczone zwierzę spłoszyło się niestety w ostatnim momencie i zamiast uciec do rowu na który się czaił on uciekł w stronę przeciwną przecinając mój tor ruchu. Przy prędkości 35-40km/h nie było to miłe. Zrobił to w ostatnim momencie i nie miałem czasu na reakcję.
Efekt to szlify na kolanach (na prawym porządny), nadgarstku, dłoniach, dodatkowo prawe kolano mocno stłuczone i napuchnięte, szlif na nadgarstku, lekki szlif na barku dodatkowo stłuczona szczęka i łokieć.
Ale najbardziej mnie zabolało rozerwanie nogawek (już nie do zaszycia), przetarcie koszulki oraz kamizelki i co najgorsze szlify na klamkomanetkach, szlif na przerzutce, skrzywiony hak oraz tylne koło.
A więc podsumowując. Następnym razem gdy zobaczę kota przy drodze z daleka zwolnię i tak go spłoszę żeby sobie popamiętał.
Najlepsze jest to, że ...kotowi się nic nie stało (widziałem jak czmychnął gdzieś na pole podczas mego lotu po asfalcie).
Także tak koledzy malinowi uważajcie.