Bandana na pyszczydle nie jest takim głupim pomysłem, pod warunkiem że zostawia się luz, a nie zawiązuje tak, że odetchnąć nie można (poza tym materiał musi być odpowiedni, przepuszczający powietrze.) :-) . Tyle że nie na cały czas, bo faktycznie skraplająca się para wodna z oddechu może przysporzyć problemów - w skrajnym przypadku można nawet coś sobie odmrozić. Raczej naciąga się bandanę na nos po to, żeby rozgrzać za bardzo zmarzniętą twarz, ewentualnie podczas jakiejś śnieżycy, czy jakiegoś silnego wiatru centralnie w oczy.
No i kremy, byle dobrać odpowiedni.