Wykorzystując krótki, ale zawsze "jakiś" urlop, w czwartek 13.08 o godz. 8.00 wystartowałem w samotną podróż na Mazury, a konkretniej do moich rodzinnych Wydmin (znanym np. uczestnikom Pucharu 1000 Jezior, gdzie był punkt kontrolny). Miałem do przejechania 400 km.
Krótko mówiąc - udało się :-)
Była to w sumie moja pierwsza samotna jazda na takim dystansie - i na pewno nie ostatnia ;-)
Lekko nie było - praktycznie do samego Białegostoku cały czas miałem wiatr w gębę. Już w Lublinie na Spółdzielczości Pracy wiało tak, że miałem chwile wątpliwości, czy w ogóle jechać w taką trasę, ale skoro już wziąłem urlop, to grzechem by było się tak szybko poddać ... I tu należą się wielkie podziękowania dla Yanq’a, który użyczył mi lemondki, bez której ciężko by było jechać taką trasę pod wiatr. (DZIĘKI Janek!)
Z pewnością tą samą trasą już nigdy nie pojadę – gdyż cały czas jechałem krajową 19-ką do Białegostoku, gdzie TIR jechał za TIR-em :-( . Akurat taką trasę wybrałem z uwagi na fakt, iż bardzo dobrze ją znam (do rodziców zawsze z bratem samochodem nią jeżdżę), a nawierzchnia drogi jest przystosowana do mojego nowego bicykla
Dłuższą przerwę zrobiłem sobie w połowie trasy – na Statoilu w Bielsku Podlaskim. Do Białegostoku (250 km) dojechałem jak już się ściemniało. W miarę sprawnie udało się przejechać przez miasto i dalszą trasę pokonałem w nocy – widziałem nawet kilka „spadających gwiazd”. Na tym odcinku zrobiłem przerwy na Orlenach w Mońkach i Grajewie – trzeba było oszukać organizm kawą i hot-dogiem :-) W Ełku, z uwagi na późną/wczesną godzinę nawet nie zjeżdżałem na DDR, tylko główną drogą pocisnąłem przez centrum. Stąd już rzut beretem do celu. Do Wydmin zajechałem jak już zaczęło świtać – była godz. 04.30. Cel osiągnięty.
Trasa:
https://www.strava.com/activities/368592754
Zaledwie kilka fotek:
https://picasaweb.google.com/1066978172 ... _mdg8Tk_AE
Póki co jestem jeszcze na Mazurach - odpoczywam od roweru ;-)