Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Forma i idea - pomysły dot. MK
#31
Napiszę coś z pozycji zewnętrznego obserwatora.
Masa Krytyczna jest już wystarczająco "agresywna" (że tak się wyrażę). Sam przejazd kilkudziesięciu rowerzystów w kupie wywołuje wystarczający szok. I niestety - niektórych już wkurza (oczywiście nie mnie, bo nawet nie mam samochodu, ale nie tylko rowerzystów się zna ;-) ). W chwili gdy uczestnicy Masy spróbują być jeszcze bardziej widoczni poprzez choćby zachowania, o których mowa powyżej, mogą już pojawić się problemy, czy to z policją, czy nawet z współuczestnikami ruchu, którym puszczą nerwy.
Jak rozumiem w idei MK nie chodzi przecież o wywoływanie agresji i zniechęcanie do nas, rowerzystów, a zwrócenie uwagi na naszą (tragikomiczną cokolwiek) sytuację. Tymczasem poprzez przesadne działania efekt paradoksalne może być odwrotny.
Odpowiedz
#32
Widzę, że dyskusja przeradza się dyskusję nt. MK jako zjawiska społecznegoSmile
Swoją drogą, mnie np. szokuje korek, w którym stoją wielkie metalowe puszki a w nich 1 osoba, zaparkowane przez 8 godzin wielkie puste metalowe puszki, z których robi się (nie)użytek przez 1 godzinę, a przez te 8 zajmują tak cenne miejsce w zatłoczonych ciasnych centrach miast, szokuje, że idąc na uczelnie muszę wdychać spaliny samochodowe. Gdyby to chociaż były jakieś Corvetty to chociaż koledzy mieli by uciechęWink

Co do wkurzania kierowców... Polscy kierowcy zazwyczaj są wystarczająco sfrustrowani już samym tym, że jadą(pewnie dlatego, że niewiedzą kiedy ich auto się zepsuje: zaraz czy za chwilęWink, niestety smutna prawda-wcinanie się, trąbienie, wyzywanie(choćby pod nosem), narzekanie na ograniczenia prędkości(i ich łamanie) etc. Ostatnio zostałem strąbiony, gdy szedłem chodnikiem, bo Pan chciał tam zaparkować gdzie ja akurat sobie szedłem.

Tudzież coś takiego:
[Obrazek: 45088.jpg]
Odpowiedz
#33
O nadużywaniu samochodu to ja już (i parę innych osób) gdzieś tu pisałem. W odpowiedzi przeczytałem, że innym właściwie to nie przeszkadza, że ktoś jedzie po dziecko do szkoły trzy ulice dalej, mimo że dzień piękny (miałem sąsiada, który potrafił po bułeczki do sklepu wybrać się samochodem o JEDNĄ ulicę dalej).

Z kierowcami nie jest aż tak źle, choć faktycznie "dobre życzenia" można zaliczyć nawet za zatrzymanie się na znaku stop, choć zapewne co rowerzysta to doświadczenia. Ale podejście "my kontra oni" nie uważam za rozsądne. Agresja w tej, czy innej formie nic nie załatwi, a już sfrustrowanym tylko się pogorszy. Przy odrobinie pecha gdzieś w prasie pojawi się następnie "odkrywczy" artykuł, jakie to cykliści stwarzają zagrożenie dla spokojnie jadących samochodami do pracy/na uczelnie/po bułeczki i spirla zacznie się napędzać (oczywiście nieco to przerysowuje, ale wiadomo, oco chodzi). Po co nam taka reklama? Tu chodzi o promowanie, zwrócenie uwagi na problem, a nie zrażanie.
Odpowiedz
#34
Nie możemy nikomu zakazać jeździć samochodami, ani nakazać jeździć rowerem. Masa krytyczna ma raczej informować, że jest coś takiego jak rower, że jest on świetnym środkiem wypoczynku, ale i transportu, i że warto z niego korzystać. Na pewno nie przekonamy nikogo robiąc aferę na całą drogę. Jeśli my podejdziemy do tego ze szczerym i przyjaznym uśmiechem na twarzy i zachowaniem to tak samo zostaniemy odebrani (wiadomo, wyjątki się zdarzają, ludzi są różni, ale na to już siły nie ma).
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#35
Co do podejścia do MK, polecam opis z jednego blogu o Budapeszcie, oddaje całe sedno sprawy. Piektórzy pewnie już to czytali Smile

Cytat: Naruszenie prawa o zgromadzeniach w Dzień Ziemi - dylematy komunikacji miejskiej

Dostałem zadziwiający list od komisariatu policji z szóstej dzielnicy. Wzywają mnie jako świadka wykroczenia (naruszenie prawa do zgromadzeń) popełnionego 22 kwietnia 2008 (Dzień Ziemi).

Próbuję przypomnieć sobie o jakie zgromadzenie może to chodzić, ale mi jakoś to nie wychodzi choć jedna ciekawa rzecz miała miejsce w czasie tegorocznego Dnia Ziemi.

Zatrzymał mnie samochód policyjny na ulicy Andrássy, ja na rowerze, on z włączonym kogutem. Pytam, czemu legitymują rowerzystę na ulicy w Dzień Ziemi a oni, że to tylko normalne kontrola dokumentów. Pytają, czy gdzieś tu mieszkam, ja, że nie, tylko tędy przejeżdzam. Na to oni pytają w jakim celu “tak sobie” jadę na rowerze, na to ja, że nie “tak sobie” ale po prostu “jadę” na rowerze, to znaczy poruszam się po mieście. Potem pytają czy mam coś wspólnego z tymi tam rowerzystami, którzy jeżdzą po okolicy. Mówię, że nic, nie znam ich, oni też z pewnością po prostu poruszają się po mieście.

Wydaje mi się, że te dwa zdarzenia, wylegitymowanie mnie oraz wykroczenie, jakoś się łączą. Pojęcia nie mam czego policja chce się ode mnie dowiedzieć, ale przygotowałem sobie z góry parę pytań.

*

Ilu kierowców w trakcie kontroli dokumentów policjant pyta w jakim celu jadą?
*

Ile kierowców policjant pyta czy tu mieszkają czy też akurat tędy przejeżdzają?
*

Ilu kierowców stojących w korku policjant pyta czy mają coś wspólnego z samochodami stojącymi przed i za nimi?
*

Ile spraw w sprawie naruszenia prawa do zgromadzeń wszczyna policja wobec stojących razem w korku kierowców?

Moim zdaniem trzeba szybko zmienić sposób myślenia!

Nie do przyjęcia jest, że policja uważa rower za narzędzie rekreacji a nie komunikacji i to w dodatku nawet w Dzień Ziemi. Nie do przyjęcia jest, że jeśli jadę na rowerze wśród samochodów to oczywiście ja jestem “winien” bo jestem “przeszkodą w ruchu”. Przecież:

*

Ruch uliczny: jest ruch sanmochodów, ruch rowerów, itd., to słowo samo w sobie oznacza wspólny ruch tych pojazdów
*

“Przeszkoda w ruchu”: każdy, kto bierze w ruchu jednocześnie przeszkadza w nim gdy uczestników ruchu jest wielu.
*

Rower przeszkadza bo jest bezbronny, bardziej trzeba na niego uważać, zwykle jedzie z prędkością zaledwie 20-40 km/h (a nie do 40-50km/h, więcej i tak, prawda, nie wolno w mieście)
*

Auto też przeszkadza bo jest od roweru dużo większe, gorzej manewruje, śmierdzi, jest głośne, zajmuje cały pas ruchu, w dodatku albo szybko jedzie i jest wtedy niebezpieczne albo wolno i powoduje korek.

Mamy zamęt co do podstawowych pojęć. Pemieszane są proporcje i relatywna waga rzeczy. Kiedy mówimy o korku spowodowanym przez rowerzystów przez dzień czy dwa to zapominamy, że korki spowodowane przez samochody wypełniają pozostałe 364 dni w roku. Kiedy sześciu rowerzystów w dwóch rzędach jedzie obok siebie to naruszają przepisy, ale kiedy auto z jednym jedynie kierowcą w środku zajmuje tyle samo miejsce to wszystko jest w porządku.

Ciekaw jestem jaka będzie rozprawa i oczekuję od policji, że udzieli odpowiedzi na powyższe i im podobne dylematy.

Więcej na
http://jezwegierski.blox.pl/2008/07/ubi-...ystow.html
Pozdrawiam
Aleksander Wiącek
Odpowiedz
#36
kowalik.krzysztof napisał(a):[b]Swoją drogą, mnie np. szokuje korek, w którym stoją wielkie metalowe puszki a w nich 1 osoba, zaparkowane przez 8 godzin wielkie puste metalowe puszki, z których robi się (nie)użytek przez 1 godzinę, a przez te 8 zajmują tak cenne miejsce w zatłoczonych ciasnych centrach miast,

Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka, ja sam jeżdżę do pracy samochodem, w sumie przebywam w nim ok jednej godziny (tak jak napisałeś), tylko że jak bym się nie poruszał autem to bym nie miał czym pracować, w samochodzie wożę mój cały sprzęt, którym pracuje, a niego raczej na rower nie da się zabrać.
Odpowiedz
#37
Wszyscy jesteście w błędzie. Masa nie ma ani informować, ani demonstrować ani postulować. Masa krytyczna to po prostu przejazd rowerzystów po mieście, niepodszyty żadną ideologią. Jak ktoś nie wierzy to niech poszuka informacji o początkach MK, i zobaczy jak to się odbywa na świecie.
Odpowiedz
#38
Masa może mieć jakiś cel typu: ścieżki, stojaki, informacja, że warto jeździć rowerem po mieście/rekreacyjnie. Ale fakt: Jest to bardzo fajna rzecz integrująca środowisko. Z góry wiadomo kiedy można spotkać dużo rowerowo zakręconych ludzi i to jest spoko Smile
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#39
Może i może mieć taki cel. Ale nie w takim celu powstała. I nie bardzo podobają mi się wypowiedzi w tonie jakoby reprezentującym wszystkich rowerzystów na masie. Piękne jest właśnie to, że celów jest tyle ilu uczestnikówch. Mi na przykład na ścieżkach nie zależy bo sobie radzę na ulicach. Nikogo na rower namawiał nie będę, bo mam to w rzyci. A pojawiam się na masie spotkać znajomych i przejechać po mieście na co mam pełne prawo :mrgreen:.
Odpowiedz
#40
maYkel napisał(a):celów jest tyle ilu uczestnikówch
Jasne, też tak uważam

maYkel napisał(a):radzę na ulicach.
Ja także sobie radzę, ale w sumie jakby były ścieżki z prawdziwego zdarzenia to na pewno by się przydały

maYkel napisał(a):pojawiam się na masie spotkać znajomych
No z wszystkich celów to tak naprawdę ten jest najważniejszy, także dla mnie Smile

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości