Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[14.11], g.8:15, TPSA
#21
PiMi napisał(a):watek przeniesc na wycieczki calodniowe
Nie ma takiego działu Tongue Jest subforum "wycieczki jednodniowe" - tam się zakłada wątek, jeśli data wycieczki to nie dziś albo jutro, lecz jakiś odleglejszy dzień. A czy jedziemy na 3h czy na 10h to już nie ma znaczenia, ważne, że powrót tego samego dnia Smile

pOZBig Grinrower
Grzesiek
GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Odpowiedz
#22
Według prognoz mgły raczej prawdopodobne. Co do trasy, dostosuję się, zwłaszcza że te okolice w większej części z rowerowego punktu widzenia znam mocno średnio. Tylko pamiętajmy, że na drogach gruntowych może być niezłe bagno. Przyznam, że nie chciałbym przesadzać z dystansem, ponieważ dystanse powyżej 70 kilometrów ostatnio robiłem na innych oponach, w warunkach słonecznych (które, jak się okazuje, nie są takie pewne jutro Undecided ), bez mgły w ramach urozmaicenia itd.

(Kenubi, co racja to racja - za bardzo się chyba przyzwyczaiłem do papierowych map... może czas najwyższy pójść krok do przodu :lol: )

edycja:
A mapkę widzę ciągle taką samą. Ale i tak dziękujemy za wysiłek :-) .
Odpowiedz
#23
No i pojechane Cry , wyjazd służbowy :-x , a tak się nastawiłem że nawet w mapkę zainwestowałem może się jeszcze przyda. Powodzenia życzę i powrót dziewietnastką Confusedhock: odradzam.

Ale w niedzielę nadrobię zaległości :mrgreen: .
Odpowiedz
#24
Paweł, jak możesz daj mi numer na komórkę (napisałem też pw ale może się nie zalogujesz).
Cos kombinuję ale nie wiem czy wyjdzie.
Odpowiedz
#25
Było nas trzech (muszkieterów), wycieczka udana, wszyscy przeżyli :-P , a nawet nikt się nie zgubił (mimo moich usilnych wysiłków w tym kierunku - ale chłopaki byli czujni i nie dali się zmylić :mrgreen: ).

Wyruszyliśmy przez Choiny, potem trasa wiodła przez Dys, ku lasom kozłowieckim. Przjechaliśmy obok Muzeum Zamojskich w Kozłówce, zatoczyliśmy koło i wróciliśmy mniej więcej tą samą trasą. Był asfalt, było błoto, był żwir, były krzyżówki powyższego i droga, po której chyba czołgiem ktoś jechał i zamienił ją we wkurzającą tarkę ;-) . Odcinki terenowe po prostu mnie załatwiły i zacząłem robić za ogon - gdyby ktoś chciał się dowiedzieć dlaczego rower typu "sztywniak" średnio nadaje się do prucia po terenie, jestem w stanie mu to bardzo dokładnie i szczegółowo wyłożyć.

Podsumowanie:
Dystans: 67.5km
Prędkość max: 44.1
Prędkość średnia: 17.9 (przeze mnie tak kiepsko:-> )

Poza tym:
- złamane ograniczenie prędkości :-P ,
- zdrowo wystraszony pies,
- urwana lampa przednia (u mnie),
- urwany odblask (też u mnie ),
- przebita dętka (zgadnijcie u kogo :-P ),
- wkurzony kierowca (w drodze powrotnej próbował mnie przegonić z przejazdu rowerowego ze zdjętą sygnalizacją: piesi zwiali, ja go olałem, więc miał powód żeby mi pomachać łapką zza szyby, zapewne w geście pojednania :-) ).

Chłopakom jeszcze raz dziękuje za niezgubienie, kiedy zacząłem odpadać na wertepach i oferowaną pomoc przy naprawie koła :-D .
Odpowiedz
#26
tu TRASA
fajnie ze pogoda dopisała no i lubię błoto ;-)
PiMi
Odpowiedz
#27
PiMi napisał(a):no i lubię błoto
Smacznego :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ja nim jeszcze pluję :mrgreen:
Odpowiedz
#28
Dojechałem :-) chciałem dokręcić do 100km ale zajechałem pod tesco i okazało się że myjka jest zepsuta - straciłem motywację i popedałowałem do domu
http://www.bikemap.net/route/352116
w sumie wyszło 95.69km
Chcesz mieć cztery kółka - kup sobie dwa rowery
Odpowiedz
#29
Jak dojeżdżałem do domu to zacząłem Wam zazdrościć Tongue bo słońce dotąd kryjące się wylazło za Dysem (teraz już wiem gdzie chowa się słonko Smile ) Do blaszanki zapakowali mnie o 12 - czyli bym się nie wyrobił, trzeba było się ustawiać na 7.15 Wink ..i jakby co - mamut77, to miałem m.in.: rozkuwacz, zapasow dętkę, proszki na sraczkę,baterie, lampkę, gaz pieprzowy.... i bandaż Big Grin - nic by Ci ze mną nie groziło Wink Do/z "krzyża" w lesie wyszło mi 40.06/2.01h.
Odpowiedz
#30
Pimi, qula, mamut77 - fajna przejażdżka. Nie mogłem z Wami pojechać, choć bardzo chciałem, bo o 8.40 musiałem się stawić u lekarza. Jednak wracając od tegoż, widząc piękne słońce na niebie, postanowiłem, że i tak na rower wyjdę. I pojeździliśmy z asunday po północnych okolicach Lublina, robiąc sporo zjazdów i podjazdów, trochę jeżdżąc po błocie, a na koniec pojechaliśmy na samoobsługową myjkę, gdzie pod ciśnieniem umyliśmy rowery z oblepiającego je błota. Wyszło nam 42 km z groszami, ze średnią 19,7 km/h. Pogoda była super!

kenubi - niezły "majdan" ze sobą wozisz. Jedni odchudzają rowery, Ty chyba idziesz w drugą stronę.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości