Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[01.12], g. 21, TPSA
#61
Bart napisał(a):a tak dostanie "w pysk" raz czy dwa to będzie szedł grzecznie poboczem
Czyżby do rękoczynów doszło? Confusedhock: To widzę, że te ustawki coraz bardziej hardkorowe, trzeba chyba ze sobą jakieś uzbrojenie wozić Big Grin
Odpowiedz
#62
kenubi napisał(a):bo bodaj dwie osoby zostały w ogonie chyba sam na sam z tymi .
A te dwie osoby to przypadkiem nie Kenubi i Pogromca z Lbn ;-) ? Ci sami, którzy według zapewnień osób z przodu znajdowali się jeszcze bardziej z przodu. Jeszcze mam wyrzuty sumienia, że nie zawróciłem sprawdzić Undecided .

Felek, byś się zdziwił, co my, nocni jeźdźcy, potrafimy mieć przy sobie :mrgreen: . Tak na wszelki wypadek...

A w ogóle fajnie, że pamiętaliście o moim istnieniu dzięki lampce na dynamo (po przekroczeniu 30tki świeci już na biało :mrgreen: ). Tak więc koledzy lajtowcy, starajcie się wyróżniać z tłumu, jeśli chcecie aby pamiętano, że jesteście gdzieś z tyłu :mrgreen: :mrgreen: . Jakieś dzwonki na szyję, czy cuś nakładamy następnym razem... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ?
Odpowiedz
#63
kuczy napisał(a):Z Qulą jedziemy na południe na jakieś zazalewowe tereny, 30km na pewno. Terenu pewnie zero, bo po ciemku to na slickach to jeszcze nie popełniłem grzechu.

z jakiegoś archiwalnego postu Big Grin

hyhy
"Abstynencja jest dobra, ale powinna być praktykowana z umiarem"
Odpowiedz
#64
felek napisał(a):
Bart napisał(a):a tak dostanie "w pysk" raz czy dwa to będzie szedł grzecznie poboczem
Czyżby do rękoczynów doszło? Confusedhock: To widzę, że te ustawki coraz bardziej hardkorowe, trzeba chyba ze sobą jakieś uzbrojenie wozić Big Grin

Pompka go pompka :!: :evil:

Ja woze ze soba zazwyczaj palke teleskopowa na miejscu pompki rowerowej, jezdzac noca. Kolega z Wawy rozpiety lancuch rowerowy, znajoma z Sopotu garsc nakretek i srub w nylonowym woreczku na sznurku. Wszystkie sposoby sa dobre, ale najlepiej zignorowac takich "Chlorow", co jest podstawowa zasada Street Survival. A ja podejrzewam ze obyloby sie bez dymu, skoro widac bylo ze utrzymanie pionu zajmowalo gosciowi sporo uwagi. Zasada ze jak my nie zareagujemy to kogos innego zaczepia i pobija jest fajna, ale bez rekoczynow. Lepiej po prostu zadzwonic na Policje i zaczekac na efekt. Szkoda ze tak nie zrobilismy.

Ps. To cos co Chlor trzymal w lapie to byly wedki w pokrowcu.
Rama, dwa koła i mina wesoła Smile
Odpowiedz
#65
Szymek - kiedyś musi być ten pierwszy raz, choć wolałbym mieć wtedy mocniejsze baterie w czołówce, żeby widzieć jednak trochę więcej przed sobą niż "coś" :-D
Odpowiedz
#66
Pinky napisał(a):Zasada ze jak my nie zareagujemy to kogos innego zaczepia i pobija jest fajna, ale bez rekoczynow. Lepiej po prostu zadzwonic na Policje i zaczekac na efekt.
Kilka tygodni temu jadąc autobusem MPK, wsiadł postawny i podpity gość, który co przystanek coraz bardziej się rozkręcał, zaczął zaczepiać ludzi, pić alkohol, później doszły krzyki i obelgi w stronę pasażerów, ja stałem na środku autobusu a on z tyłu, gdzie było kilku mężczyzn, którzy w ogóle nie reagowali na występki "pijaka".
Zaczął w pewnej chwili siadać kobietom na kolanach, ktoś zaczął krzyczeć żebyśmy jechali na komisariat..., na najbliższym przystanku wysiadłem i "wyprowadziłem" gościa z autobusu i nagle!... cisza w autobusie... i co???? miałem się przyglądać na "znieczulice", albo czekać na Milicję aż przyjadą???

To trzeba działać, nie czekać ani nie oglądać się na nikogo i tępić dziadostwo na lewo i prawo i jak trzeba lać po pysku.

PS. Przepraszam Grzegorz za "spam".
Odpowiedz
#67
Pinky napisał(a):ale najlepiej zignorowac takich "Chlorow", co jest podstawowa zasada Street Survival (...) Lepiej po prostu zadzwonic na Policje i zaczekac na efekt. Szkoda ze tak nie zrobilismy.
O i właśnie. Głos rozsądku. Tak samo jak Pinky; to że wożę się z czym się wożę, nie znaczy że kiedykolwiek chciałbym tego użyć.


Ustawka pod tytułem "Gdzie jest Mamut" wręcz mi pochlebia :mrgreen: :mrgreen: , ale na tyłach naprawdę byli ludzie, którzy pod koniec zaczynali mieć problemy (kolana w jednym wypadku na ten przykład). W końcu było nas tam paru "lajtowników", mam wrażenie że zachęconych tym, że będą inni "lajtownicy". Różnica polega na tym, że kiedy ja zgubię resztę wycieczki to będzie to dla mnie drobna niedogodność - niestety, nie z każdym tak jest.

A w ogóle specjalne podziękowania dla Kenubiego, który także dbał o zostających w tyle i na przykład dopomógł komuś, komu padło dynamo na skutek zapie... błotem.

Bart, Pinky pisał raczej o unikaniu sytuacji, w której możemy być faktycznie zmuszeni do użycia siły (co zawsze powinno być ostatecznością), a nie o braku reakcji na realne zagrożenie wobec nas lub innych.

Ps: Co wy z tym mamutem???? ;-)
Odpowiedz
#68
Dokladnie, i chodzi mi tu o nasza odpowiedzialnosc prawna. Obrona konieczna w sadzie moze byc roznie interpretowana. Kiedys bylem swiadkiem na sprawie gdzie mlody czlowiek odebral zlodziejowi ukradziona torebke, przy szamotaninie dal mu pare razy w paszcze. Sad orzekl ze nie byla to obrona lecz napasc. Na szczescie zlozyl apelacje chyba, w kazdym badz razie wyrok uchylono. Podobna sytuacje widzialem kiedy babcia przygrzmocila gnojkowi wyrywajacemu jej torebke, siatka w ktorej byly weki z kompotem. Zrobila to kilka razy i malolat wyladowal na Intensywnej Terapii a babcia sie tlumaczyla ze to z nerwow policjantom na komendzie. Do dzis mam ciarki przypominajac sobie jak zmasakrowala zlodzieja. Koniec oftopicku.

Ps. Przypomnialo mi sie jeszcze ze jakis rowerzysta skutecznie sie obronil psikajac WD40 po oczach :lol:
Rama, dwa koła i mina wesoła Smile
Odpowiedz
#69
To ja jeszcze dorzucę swoje trzy grosze. Reakcja Barta w sytuacji i miejscu jak najbardziej godna naśladowania i konieczna. Tylko trzeba trochę więcej odwagi jeżeli nie ma się takich walorów jak Bart :mrgreen: A wracając do sytuacji na ścieżce. W moim przekonaniu facet był na tyle pijany, że nie bardzo jarzył co robi. Dyskusja oczywiście nie wchodzi w rachubę. Pozostaje rozwiązanie siłowe albo zignorowanie. Proponuję to drugie. Dlaczego? Jeżeli jest to prymitywny osobnik (a najczęściej tak jest) to z mordobicia zapamięta najbardziej to, że dostał od rowerzystów. Drugi raz nie zaczepi już grupy, ale na pewno zaczepi pojedynczego rowerzystę lu rowerzystkę.
Jeżeli go zignorujemy to po wytrzeźwieniu będzie miał prawdopodobnie tylko mgliste wspomnienia spotkania z UFO ;-)
Gdybyś nie miał z kim pojeździć
www.forum.krmaksimum.pl
Odpowiedz
#70
Ja osobiście jestem przeciwko "klepaniu" kogoś bardziej niż jest to niezbędne, a to dlatego, że w razie policji nie wytłumaczymy się przecież, że 15 osobowa grupka rowerzystów, z czego co najmniej połowa ma czym przywalić (i nie chodzi mi tylko o sprzęt) przestraszyła się jakiegoś pijaczka. Nie popieram też popchnięcia do tyłu ze względu na ryzyko rozbicia głowy. Sam się wstrzymywałem z atakiem mając już w ręku rzecz którą, by popamiętał na całe życie mimo swojego stanu. Oczywiście, jeśli jest już realne zagrożenie, wtedy trzeba się bronić i nie ma "przeproś".

Pozdrawiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości