Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Detki samouszczelniajace
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Mam pecha, potrafie zlapac flaka dwa razy pod rzad, rece mam obie lewe, dlatego pomyslalem ze takie detki mogly by byc fajna rzecza. Ostatnio sprzedawca w Wawie strasznie mi takie zachwalal, ale zachwalal tez inne dziwne rzeczy i ani razu nie podal minusow sprzetu. Dlatego mam pytania w zwiazku z tym. Jezdzil ktos na czyms takim i jak sie to sprawdza. Jakie i gdzie mozna zakupic. Warto sobie zawracac tym glowe, czy tez moze lepiej kupic jeszcze kilka detek na zapas ?

Ps. Niejako ubocznie mam pytanie o to jaka pomke do roweru warto kupic, wszyscy w pracy gadaja mi o pompkach SKSa, ale wole sie jeszcze wypytac was.
Z takimi dętkami jedynie gdzie się spotkałem to na alledrogo jakieś slime czy coś, ale wydał mi się to chory pomysł i nawet nie przyglądałem się za bardzo, bo tego typu dętka dużo ważyła, cena też była sporo większa od tradycyjnych, a wiadomo, że tego typu patent nie gwarantuje ci zalepienia dziury (zwłaszcza gdy będzie duża). Na pewno kiedyś próbowano nalać mleczka lateksowego np. No-tubes do dętek typu flyweight, ale czy zdało to egzamin ze względu na znajdujący się w środku talk to nie wiem, trzeba by poszukać na jakimś forumrowerowym.org, ewentualnie light-bike.com. Do tego dochodzi chyba ograniczenie w postaci wentyli samochodowych, bo nie widzę za bardzo możliwości nalania mleczka do presta ;-)
Jak dla mnie - szkoda zachodu, dętek nie przebija się po 2 na dzień jednak :-P

A co do pompek to ja śmigam już trzeci czy czwarty rok na jakimś kellys'ie za 16 (?) PLN i działa i nie widzę potrzeby zmieniania i wydawania kasy na napis SKS Smile
Doświadczenie z dętkami uszczelnianymi płynem mam niewielkie, bo tylko przez niedługi czas ich używałem, ale jednak wrażenia były negatywne. Malutkie dziurki jakoś tam zalepiało (jednak ciśnienie w oponie nieco spadało), ale większa spowodowała całkowity wyciek płynu do opony, a to z kolei uniemożliwiło mi normalne załatanie dętki (klej nie trzymał). Używałem wtedy jakichś lekkich dętek (Geax-a bodajże) i uszczelniacza (jego producenta już nie pamiętam, ale na pewno nie był to Geax). Skończyło się na spacerze do domu...
Komplet jednej firmy może zachowywałby się lepiej, ale tego niestety nie wiem ;-)

Wiele dobrego słyszałem o dętkach od razu sprzedawanych z uszczelniaczem, ale nie miałem okazji sprawdzić. No i też w grę wchodzi to, o czym wspomniałeś - zachwalanie przez sprzedawców. To od nich najwięcej słyszałem, a chyba jedyny negatyw przez nich podawany to większa masa. I weź tu wierz na słowo :-P

To, co mogę Ci doradzić, to (jeśli nie boisz się tak bardzo wagi roweru) zakup grubych, porządnych dętek, jak np. używane teraz przeze mnie Continentale, a do tego opon nieodchudzonych nadmiernie. Przynajmniej w razie złapania kapcia nie będziesz miał problemów ze sklejeniem takiej dętki. Ja na takim zestawie (tylko z innymi dętkami, ale też grubymi) przejeździłem bezpiecznie ponad rok, poddały się dopiero na rozbitej szklanej butelce - rozcięcie na 1,5 cm...

EDIT:
kuczy napisał(a):Na pewno kiedyś próbowano nalać mleczka lateksowego np. No-tubes do dętek typu flyweight, ale czy zdało to egzamin ze względu na znajdujący się w środku talk to nie wiem

Nie zdało egzaminu - patrz pierwszy akapit mojego posta ;-)

A jak mówimy o pompkach, to na pewno odradzam Ci konstrukcje plastikowe. Wycierają się w środku i nie działają po jakimś czasie jak powinny. Mam jakąś pompkę aluminiową Authora już chyba z 5 lat i dalej się dobrze trzyma nie mając "wycieków" powietrza. Tak więc aluminiowy korpus to podstawa.
W ujemnych temperaturach guma staje się bardziej krucha, stąd też łatwiej o przebicie.
Raczej pomoże założenie jakichś wkładek antyprzebiciowych plus natalkowanie dętek przed włożeniem do opony .

msl napisał(a):A jak mówimy o pompkach, to na pewno odradzam Ci konstrukcje plastikowe. Wycierają się w środku i nie działają po jakimś czasie jak powinny
Ja akurat używam plastikowej od prawie trzech lat, tyle że dbam o nasmarowanie tłoka, właśnie po to, aby uniknąć wycierania się. A kupiłem to to cudo za naście złoty, bo potrzebowałem na szybko pompki na miejsce właśnie rozwalonej :-P .
Cześć,
rok temu dokładnie zgłębiałem ten temat. Nie dlatego, żebym łapał kapcie, ale zależało mi, żeby na maratonie jechać od startu do mety bez nieprzewidzianych przystanków. Poza tym w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że złapanie kapcia to spadek, czy to w klasyfikacji, czy z sektora.
Działanie płynów uszczelniających polega przeważnie na tym, że te wyciskane pod ciśnieniem zapychają dziurę. Dętki z płynem mają tą wadę, że taka dętka może się przemieszczać w oponie. Wówczas dziura w dętce nie trafia na dziurę w oponie i nie ma efektu gwałtownego wystrzału płynu. Powietrze "sączy" się przez dziurki. Oczywiście może to trwać trochę dłużej, można dojechać do celu ale i tak trzeba łatać.
Inną wadą jest waga takiego zestawu. Oprócz opony i dętki masz jeszcze płyn.

Dla mnie rozwiązaniem okazało się zrobienie kół bezdętkowych. Robiłem je wg przepisu z
tego filmu .
Mam zwykłe dętkowe obręcze DT Swiss 445D, do tego zwykłe, ale zwijane opony Hutchinson Python 26x2.00. Wcześniej miałem obawy przed stosowaniem tego patentu, bo obręcze są na wentyle presta a ja nie bardzo chciałem kombinować z opaskami i zaworami wkręcanymi. Jednak w decathlonie trafiłem na dętki 20" z prestą. Z tych dętek zrobiłem opaski, dokładnie tak jak na filmie. Całość zalałem płynem Joe's No Flats. Z tego co wyczytałem jest on trochę wolniejszy w działaniu od płynu Stana, ale dłużej zachowuje płynność: raz zalane opony wystarczają na kilka miesięcy. U mnie mleczko chlupie jeszcze teraz :-)
Jak dotąd system działa, nie wiem ile i czy w ogóle łapałem flaki. Faktem jest, że przez kilka maratonów i wiele treningów nie miałem problemów. Na maratonie w Kielcach na jednym ze zjazdów tak ostro skręciłem, ze między obręcz i oponę dostała się trawa. Nie spowodowało to jednak rozszczelnienia. Zielsko wyciągnąłem dopiero po znacznym upuszczeniu powietrza.
W przyszłości chciałbym spróbować zestawu na typowych obręczach No Flats i oponach tube less. Ale z tego co mam jestem jak dotąd zadowolony. Na maratony jednak dętki wożę, ale raczej dla świętego spokoju ;-).
No i jeszcze jedna sprawa, nie wiem, czy to mit, ale sprawdza się. Bardziej podatne na przebicia są nowe gumki. Te, które poleżakowały nie dziurawią się tak bardzo. Na nowych oponkach złapałem gumę już na pierwszym maratonie. Natomiast Pythony kupiłem w Decathlonie, gdzie pewnie "grzały półkę" i to też sprawia, że są wytrzymalsze.

Co do pompek, to polecam SKS. Mam jedną malutką, mieszczącą się do plecaka. Rok temu kupiłem w Decathlonie serwisową z manometrem. Z obu jestem zadowolony.
Waga roweru mnie nie przeraza. detek nie kleje raczej bo szkoda mi czasu zwlaszcza ze woze ze soba zapas (czasem podwojny). Wole tez nie kombinowac z jakims sprzetem made in home. Najbardziej przeraza mnie wizja zmiany detki gdzies na zadupiu w nocy przy ulewnym deszczu, zwlaszcza ze mam dwie lewe rece. A wiekszosc gum zlapalem wlasnie na drobnych przebiciach. Dobrym rozwiazaniem byla by wlasnie grubsza detka, badz taka samouszczelniajaca sie.
Zawsze można coś pokombinować :-)
Grubsze dętki są do downhillu ale spotykałem raczej do szerokich opon.
Są też cienkie lateksowe tylko częściej trzeba je pompować.
Można też pomyśleć o bardziej mocnych oponach (np. Schwalbe).
Rozwiązań jest dużo.
Poza tym jeśli ciągle tak łapiesz to sprawdź dobrze oponę od wewnątrz.
Mogła być przebita i w tym miejscu może przecierać dętkę.
Pinky napisał(a):zwlaszcza ze mam dwie lewe rece

W Twojej pechowej historii jest coś pocieszającego.
Jeszcze jeden sezon i dętki Będziesz wymieniał po ciemku w pięć minut :-D
nie kombinuj z dętkami tylko kup porządne opony z odpowiednim system anty-przebiciowym np schwalbe marathon. Ja odkąd mam te opony [marathon xr] ani razu nie załapałem gumy. Przebieg - kilka tys km.
mamut77 napisał(a):
msl napisał(a):A jak mówimy o pompkach, to na pewno odradzam Ci konstrukcje plastikowe. Wycierają się w środku i nie działają po jakimś czasie jak powinny
Ja akurat używam plastikowej od prawie trzech lat, tyle że dbam o nasmarowanie tłoka, właśnie po to, aby uniknąć wycierania się. A kupiłem to to cudo za naście złoty, bo potrzebowałem na szybko pompki na miejsce właśnie rozwalonej :-P .

Smarowanie nic nie dało, kiedy pompka dostała błotem na maratonie :mrgreen: - po prostu drobinki piasku czy tam ziemi uszkodziły tłok. Z tego też względu do wożenia np. na ramie polecam pompki mające zaślepki na otwory wylotowe - przynajmniej w czasie jazdy nie nabierają błota i wody do środka.
darist napisał(a):
Pinky napisał(a):zwlaszcza ze mam dwie lewe rece

W Twojej pechowej historii jest coś pocieszającego.
Jeszcze jeden sezon i dętki Będziesz wymieniał po ciemku w pięć minut :-D

Zalamales mnie Dareczku totalnie. Ale wiesz masz w tym troszke racji. Taniej i na pewno lepiej dla mnie wyjdzie nauczyc sie serwisowac rower, niz liczyc na niepsujace sie kosztowne bajery badz pomoc kolegow czy przygodnych rowerzystow na sciezce.
Stron: 1 2