Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Nauka jazdy na rowerze... dla dorosłych.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
I jak, dziewczyna już jeździ?

Ja jazdy na rowerze uczyłam się tak: na podwórku jest małe wzniesienie. Stawałam na tej "górce" (mini mini górce), odpychałam się i rower "sam" zjeżdżał kilka metrów. Ważne: pedałowanie i skręcanie doszło później. Najlepsze w tej metodzie jest to, że jadący koncentruje się tylko na utrzymaniu równowagi. Polecam Smile
Zasadniczo dziewczyna jeździ - o ile zdefiniujemy jazdę jako po prostu ruch do przodu :-D . Z tym, że trzeba dobrze pchnąć, bo ma nadal problemy ze startem. Skręcać dopiero się uczy, hamowanie jakoś idzie, pedałowanie to żaden problem. Tylko ten start...

Najlepszy sposób to właśnie ten z nadawaniem prędkości początkującemu rowerzyście, czy to przez solidne popchnięce, czy przez zepchnięcie z jakiegoś wzniesienia (tylko uprzedzam, że rowerzysta czasem przy tym wrzeszczy :lol: ). Dobrze jest oczywiście pobiec za takim rowerzystą i pomóc mu miekko wylądować. Można też biec za rowerem z ręką na bagażniku i stabilizować ucznia (nie trzymać stale, bo to tylko pogarsza sprawę). Tyle tylko że zaledwie godzinka takich manewrów wystarczy, żeby zacząć się zastanawiać, co za sadysta w ogóle wymyślił rower.
Natomiast metoda na hulajnogę ne sprawdzała się w ogóle.

Co do momentu, w którym coś zaczęło wychodzić, wyglądało to tak: za którymś razem puściłem po prostu dziewczynę... a ona pojechała dalej sama, wrzeszcząc: "tylko mnie nie puszczaj, tylko mnie nie puszczaj", podczas gdy ja zostałem już daleko z tyłu. Skończyło się parkowaniem w drzwiach garażu, ale od tamtej pory dziewczyna jakoś trzyma równowagę :-D . Pozostało jeszcze jej nauczyć się ruszania. I pełnego panowania nad kierunkiem jazdy, bo tymczasem przypomina żywą torpedę, nie mogącą się zdecydować, co do celu :mrgreen: .
Najważniejsze, że zalążki równowagi są. Tego już jej nikt nie wyrwie :-D
Teraz będzie tylko lepiej.
ostre koło, nogi do pedałów przywiązać i bangla ... sprawdzone, nie na mnie, ale znam tego delikwenta który się tak nauczył Big Grin
truskafka, ta kobieta jest zagrożeniem dla otoczenia i na góralu :-D . Strach się bać, co by było, gdyby dać jej ostre koło. Do tego pewnie rozniosła by taki rower na pierwszej przeszkodzie, której nie zdołałaby ominąć (jeżeli na wielkim, pustym parkingu będzie tylko jedna dziura lub tylko jeden kamień, to można być pewnym, że perfekcyjnie w niego trafi Undecided ).
ale ja nie mam na myśli kolarki z ostrym tylko coś w stylu wigrusa (o ile pamiętam to tam było ostre) a jak nie to reksio Big Grin
Oj, chyba Wigrus to nie ostre koło. Kojarzę, że Wigrusy mają hamulce typu torpedo, a to jakby się wyklucza. Chyba że mylę rowery... :-P . Natomiast Reksia kobiecie nie zaproponuje, bo jest niedużego wzrostu i reaguje alergicznie na takie pomysły. A ja swój przydział odwagi względem niej już wyczerpałem :mrgreen: .

Tak w ogóle dzisiaj mi udowodniła, że rozpędzonego górala można zatrzymać bez użycia hamulców i nawet nie wywinąć przy tym orła :lol: . Ktoś tak potrafi :-P ? Bo ja to nawet bym się nie odważył próbować...
mamut77 napisał(a):Ktoś tak potrafi ? Bo ja to nawet bym się nie odważył próbować...
Chyba że przechodząc w drift, ale to może być trochę ryzykowny manewr :mrgreen:
mamut77 napisał(a):Ktoś tak potrafi ? Bo ja to nawet bym się nie odważył próbować...

ja ostatnio tak zrobiłem i od tygodnia lecze rany :-P
Nie mogę się powstrzymać i niniejszym informuję wszech i wobec, że kobieta zasadniczo już jeździ :mrgreen: . Dziś całkiem sprawnie krążyła po osiedlowych alejkach, w efekcie czego nawet ja nie odniosłem obrażeń ;-). Do tego tak jej się to spodobało, że po zapadnięciu zmroku niemal siłą musiałem ją zaciągnąć spowrotem do domu (brak świateł w jej rowerze) :lol: .

Uboczne efekty nauczenia dorosłej osoby poruszania się rowerem były następujące:
- nie dająca się bliżej oszacować liczba siniaków i innych obrażeń, co ciekawe głównie na osobie instruktora;
- rozerwana opona, rozerwana jedna dentka, druga łatana;
- uszkodzenie dynamo i zerwanie kabli elektryki;
- urwana śruba mocująca błotnika;
- pogięcie bagażnika;
- obite drzwi garażowe;
- porysowana ściana i odłupany tynk;
- rozstrój nerwowy u kierowcy, który wjechał w alejki osiedlowe (o istnieniu rowerzystów na świecie facet chyba już nigdy nie zapomnie);
- rozstrój nerwowy u instruktora;
- pogięty śmietnik (trafiony ze dwa razy, jeśli mnie pamięć nie myli);
- kilka zmasakrowanych krzewów;
- kilka kotów przyprawionych o nerwicę;
- dostarczenie nietuzinkowej rozrywki osiedlowym wesołkom i innemu elementowi.

Jednak kobieta jeździ - i tylko to się liczy :mrgreen: . A przyznam, że parę razy nachodziło mnie zwątpienie.
Dzięki wszystkim za pomysły i wsparcie :-) .
Stron: 1 2 3 4