Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: 2x100km pierwsza poważna trasa Benka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zaczęło się pięknie. Spakowany plecak, ostatnie regulacje w domowym garażu i jazda. Najpierw po kask do Decathlonu a potem już ostatecznie w drogę.

Pierwsza niespodzianka już w Lubartowie. Flaczek. Na szczęście mamy 2 zapasowe dętki. Żaden problem. Schowany w cieniu drzewka ubabrałem się w smarach przy okazji wymieniając dętkę. Jedziemy dalej. W połowie drogi do Kocka wiedziałem już, że trasę powrotną odbędę autobusem a rower w luku bagażowym. Słońce stało w zenicie kiedy doturlałem się do Kocka. W zaciszu sklepu wędkarsko spożywczego uzupełniłem płyny (tzn. uzupełniałem je na tyle często że tu kupiłem 2 butelkę wody.) i dalej hajda na Radzyń.

Żar leje się z nieba. Po prawej las, po lewej las. Droga po horyzont i ten cholerny plecak. Przeklinałem sam siebie i zastanawiałem się czego jeszcze mogłem nie brać. Zaliczyłem chyba każdy przystanek i każdą stację paliw na tej trasie w celu odbycia krótkiego odpoczynku. Po obiedzie przed Radzyniem jechało się o wiele lepiej. I tak mijając wsie i miasteczka dotarłem do Międzyrzeca.

Od Międzyrzeca goniła mnie burza. Ostatnie 30 km zasuwałem praktycznie nie robiąc żadnych postojów. Przemakalny plecak, brak chlapaków, brak płaszcza przeciwdeszczowego. Już wiedziałem czego nie spakowałem. W końcu z jęzorem na brodzie dotarłem do Huszlewa.

Nazajutrz wybrałem się do Łosic w celu zapakowania tyłka do pks-u i wygodnego przemieszczenia się do Firleja skąd miałem wracać już rowerem. Przed odjazdem udałem się do najbardziej obskurnej budy na Łosickim pks-ie i zjadłem najlepsze lody w Polsce. Polecam. Zadowolony, rozłożyłem rower i czekałem na autobus. Kierowca autobusu otworzył luki i stwierdził, że mój bagaż się nie zmieści i pomimo moich usilnych perswazji, odjechał. Odrobina kreatywnej logistyki i na pewno by się zmieścił. Cóż... Na dodatek podczas drogi powrotnej rozpadało się na dobre. Postanowiłem wracać rowerem.

Droga powrotna przebiegła w miarę spokojnie. W o wiele niższej temperaturze. W połowie drogi złapałem kolejnego flaka i niestety skaleczyłem ostatnią dętkę. Jednak nie ma to jak łatki. Gumę udało się uratować a moje cholerne złomiszcze dowiozło mnie bezpiecznie do domu.

Wg zagarka kupionego w tesco za 30 zł (full wypas i bajera ^^) przejechałem w te 3 dni 255.2km z średnią prędkością 21.7km/h. Jeśli doczytałeś/aś do tego miejsca gratuluję cierpliwości. ^^

ślad trasy
No i moje gratulacje. A problemami się nie przejmuj, one tylko hartują :mrgreen:
Jakim rowerem?

Ja na słowo 'plecak' przy jeździe rowerem reaguję źle, ale na szosie 255km to raczej max 2dni, co w sumie dla higieny i tak wymaga zmiany pampersa.

Gratulacje Smile i pamiętaj http://new.meteo.pl przed każdym wyjazdem Smile
Jak mawialiśmy kiedyś w aeroklubie "Meteorologia jest dyscypliną ścisłą... drugą po wróżbiarstwie." ICM nie stanowi tu wyjątku.

Ja zawsze stawiam na łatki. Jedna dętka zapasowa może być na wypadek całkowitego porwania dętki. Ale dwóch bym nie woził.

Co do plecaka... Nie zawsze da się inaczej. Choć przy moim kompletnie nieoddychającym wynalazku czasem żałuję że go wziąłem.

maYkel

Kuba napisał(a):Jak mawialiśmy kiedyś w aeroklubie "Meteorologia jest dyscypliną ścisłą... drugą po wróżbiarstwie." ICM nie stanowi tu wyjątku.
Stanowi o tyle, że prognozy krótkoterminowe (do 48h - takie jak właśnie ICM) sprawdzają się dosyć dobrze (w 90% powiedzmy).
Kiedyś im wierzyłem. Ale potem przestało im wychodzić prognozowanie. Ja bym im dał max 75%. I nie mówię o opadach konwekcyjnych, bo przy nich faktycznie nie da się za bardzo przewidzieć gdzie i kiedy będzie padało, ale o opadzie wielkoskalowym.
Zresztą nawet prognoza IMGW dla pilotów często się nie sprawdza.

Ja sprawdzam kilka serwisów a potem i tak z rezerwą podchodzę do tego co tam jest napisane. Chyba że wszystkie podają że będzie lało cały dzień, w całym kraju...
qavtan napisał(a):Ja na słowo 'plecak' przy jeździe rowerem reaguję źle, ale na szosie 255km to raczej max 2dni, co w sumie dla higieny i tak wymaga zmiany pampersa.

Za wygodnie nie było ale nie odczuwam żadnych dolegliwości. Plecak raczej mi odpowiada( z braku innych alternatyw). Pod Łosicami miałem się gdzie przespać i umyć więc z tym akurat było w porządku ^^.

Co do roweru. MTB, ATB, nie wiem jak go sklasyfikowac (może złomiszcze z giełdy?). W każdym razie nie kolażówka.

[Obrazek: rower.th.jpg]
I znów ICM się pomylił. Miało padać od 12. Padało od 15. Teraz niby ma padać konwekcyjny tylko nie wiem skąd ta konwekcja ma być (choć specem od tego nie jestem) ... Pewnie dlatego nic nie pada. Niby jakieś drobne wielkoskalowe ale ich za oknem też brak.