Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: KU PRZESTRODZE
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Proste: Jak się nie ma w głowie to i kask na niej nie pomoże..
A tu cóż.. szkoda dzieciaka :-|
jeśli spadł, że tak powiem centralnie na głowę to kask by mu nie pomógł raczej, najprawdopodobniej mechanizm był taki sam jak w przypadku skoków na główkę, tylko, że tym razem nie skończyło się kalectwem tylko zgonem, szkoda dzieciaka, oby to chociaż kilka osób skłoniło do zastanowienia się zanim coś zrobią
http://www.tvn24.pl/0,1615577,0,1,wiece ... omosc.html
To tak a propos zastanawiania się nad sobą. Niektórym, niestety, to chyba nie grozi. Wiadomość z tego samego serwisu. Proponowałbym tylko nie czytać komentarzy pod arytkułem, bo to Onet (możliwość wypowiadania się jako niezarejestrowany = wysyp trolli).
Lepiej rozp.....ć kask czy łeb?
Jeśli jeździsz bez kasku, to strata dla ludzkości żadna po tobie, bo łeb masz pusty.
Tylko płaczącej rodziny szkoda.
Pół biedy jak Cię trzeba będzie pochować, czas zleci i ludzie zapomną.
Gorzej jak będziesz warzywem, bo każdego dnia będziesz przypominał swoim bliskim o tym, co się stało, a dodatkowo będą mieli przy tobie trochę do roboty.
Ale twój wybór, przecież jeździsz ostrożnie i jesteś bardzo przewidujący, więc na pewno nic ci się nie stanie.

[Obrazek: zdjcie0401b.th.jpg]

[Obrazek: zdjcie0402e.th.jpg]

[Obrazek: zdjcie0403u.th.jpg]

[Obrazek: zdjcie0405.th.jpg]
Eeeee... Na wypadek gdyby to było do mnie (bo pod moim postem), przypominam, że jestem "kaskowy". Ja tylko uważam, że jeśli ktoś nie pamięta, że należy myśleć (za innych też) i uważać, to i cała zbroja mu nie pomoże.
Jest do każdego, kto czyta Smile
marzyciel9, wiesz, zawsze jest ryzyko, że rowerzysta znajdzie się w tej jednoprocentowej grupie, która podczas wypadku wali łbem o asfalt, a skorupy akurat na baniaku brak... Jeden na stu to nie jest aż tak mało.

Z drugiej strony rzeczywiście kask na głowie nie rozwiązuje wszystkich problemów. W końcu poczucie bezpieczeństwa to jedno, a prawdziwe bezpieczeństwo to już zupełnie inna sprawa.
No i zacząłem się uczyć na błędach... Na szczęście na błędach innych ludzi :-D (przepraszam za to Kola, ale na twoich błędach też się uczę i to dość szybko hehe... dobrze że miałeś kask podczas wypadku)
Po waszych przygodach na wycieczkach w końcu przybyło mi rozumu i kupuję kask najszybciej jak to tylko możliwe :-)
Jeszcze nie wiem jaki ale pewnie Merida, Northec lub Speca zależy co będzie na sklepach i jak na głowie będzie leżało.
Pozdrawiam i oby nie było wypadków na rowerach aby główne zastosowanie kasku nie miało zastosowania w praktyce.
Seb
Kola, takie statystyki są tworzone na tej zasadzie, że w ten czy inny sposób szacuje się np. ogólną liczbę poszkodowanych rowerzystów (a raczej posiadaczy rowerów), a potem sprawdza się jej stosunek do tych, którzy upadli na głowę ;-) . Czyli wlicza się małolatów, którzy jeżdżą tylko w wakację i osoby, które czasem wyciągają rower na AŻ piętnastokilometrową wycieczkę, a mieli pecha wywinąć orła na jakiejś nierówności czy dziurze w ścieżce. Poza tym niektórzy rowerzyści jeżdżą też spokojnie tylko chodniczkami i ścieżkami i ci też na pewno rzadziej ulegają wypadkom innym niż potłucznie się.
Z kolei tacy jak my tu na forum, czyli osoby jednak lekko postrzelone rowerowo, są w podwyższonej grupie ryzyka, że tak się wyrażę. Jeździmy szybciej, poruszamy się w normalnym ruchu ulicznym, nie oglądamy się na pogodę, porę roku czy porę dnia, tłuczemy tysiące kilometrów, wreszcie wykorzystujemy rower do różnych innych dziwnych rzeczy. Co za tym wszystkim idzie - jesteśmy bardziej narażeni. A jak wywijamy orła to nie przy 10 km/h.

Osobiście zacząłem interesować się kaskiem, gdy moja głowa minęła o góra włos słup znaku drogowego, gdy paskudnie najechałem na krawężnik, zjeżdżając z ulicy na chodnik. Od tamtej pory zazwyczaj mam go na łbie.
Stron: 1 2 3 4 5 6