Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: 18 czerwca LKJ godz. 18.20
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Będę
chciałbym być Cry
Nie obiecuje, ale wczoraj nie jeździłem, przedwczoraj chyba też nie, więc wypadało by dzisiaj ruszyć dup...ko:-)
Dzisiaj na ustawkę, o której mowa wcześniej goniłem jak... Tommy Lee Jones w Ściganym :lol: , ale przy Jana Pawła spotkałem kolegę i jak się zagadaliśmy to już nijak było gonić grupę, bo i nie wiedziałem co planujecie, a i kontaktu zbytnio nie miałem, sam więc wykręciłem dwa kółka wokół zalewu i wróciłem do domu.
ja dziś z kolegą ustawiłam się pod tesco skąd pojechaliśmy kraśnickimi do wojciechowskiej dalej lipniak vel szerokie , uniszowice, motycz, kozubszczyzna, konopnica, desant przez al. kraśnicką dalej ścieżką wzdłuż JP później janowską, z pół kilometra wzdłuż torów po kamieniach (bo truskafka podawała trasę Tongue) później starym gajem i wyjechaliśmy w okolicach pętli autobusowej na JP, no i później juz do domku ściezka w kierunku krasnickiej, ... ekstra się jechało tylko trochę dużo górek Big Grin rekordowa prędkość 47,4 km/h bez kręcenia a dystans 36 km ... przyzwoicie
następnym razem wymiana numerów telefonowych na początku. Choć i tak uzyskany wielkim wysiłkiem intelektualnym i manualnym uczestników numer nie zdał się na wiele tym razem :/
ja wczoraj tez kręciłem troche ale szosówką i dlatego nie stawiłem sie na ustawce, mi wyszło 72km. jak ja jechałem na traskę ścieżką rowerową to spotkałem waszą grupę z ustawki jak pędziliście juz chyba z powrotem. Powinniście jechać torche ostrożniej na ścieżce, a szczególnie gdy jest tak zatłoczona jak wczoraj, mało na mnie nie wpadliście, hamowałem z piskiemWink Ciekawe czy w ogóle mnie poznaliście... :->
kola napisał(a):Jeden uczestnik gdzieś w międzyczasie zaginął. Po wielominutowym oczekiwaniu na niego i próbach dodzwonienia się, ruszyliśmy w dalszą drogę.

No ale nadal nie wiemy co się stało z zaginionym w akcji :?:

Ktoś wie :?:

kristoferson napisał(a):mało na mnie nie wpadliście, hamowałem z piskiemWink

Ja też sobie nie przypominam żeby taki fakt miał miejsce, tylko, że ja toczyłem się z tyłu, a z przodu 3 wylajtowanych przecinaków z chyba 45km/h :roll: :-P

Ale trzeba przyznać, na ścieżce tłoczno i Panów mundurowych na bajkach też sporo.
Nawet jeden z naszych dostał pouczenie za przejazd na rowerze przez przejście dla pieszych :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

U mnie też nabiło 50km.

Pozdrawiam
Sylwek
wiem o którą sytuacje chodzi, faktycznie niebezpieczne to było mocno :/, szczerze to nie pamiętam czy coś takiego zrobiłem kiedyś na ścieżce. Ja byłem ten drugi.
a ja byłem pierwszy i była spora odległość (jak dla mnie) między mną a kolegą z przeciwka, kolega zostawił ślad około metra i zatrzymał się prawie w miejscu więc jego prędkość też nie była wielka (a co za tym idzie czas do domniemanej kolizji gdyby nie hamował był spory) i nie widziałem zagrożenia kolizją, no ale możliwe że jestem nieobiektywny ;-)
Stron: 1 2