Radku wybacz, ale po Pielgrzymce człowiek wpadł w wir pracy i nie było kiedy nawet napisać posta, ale dobrze że już mamy weekend
Pielgrzymka była bardzo udana (W moim odczuciu). Pogoda była jesienna, ale udawało nam się manewrować między deszczowymi chmurami i dojechać praktycznie nie doznając deszczu. Całą trasę jechaliśmy pod wiatr, co dodatkowo zwiększyło trud pielgrzymi

. Na szczęście w dniu dojazdu do Częstochowy wyszło słońce i wzrosła temperatura (nie tylko w naszych sercach i duszach

).
Na Święty Krzyż wjeżdżałam z Bartem i oboje daliśmy radę

... Nie wiem jak Bart wytrzymał moje żółwie tempo, ale jakoś się nie przewrócił. Udało mi się wjechać również dzięki pomocy Jurka S i Piotrka, którzy w Nowej Słupi porarowali mój rower nową szprychą... za co bardzo dziękuję

.
Ksiądz Paweł spisał się na medal... W sposób krótki i bardzo jasny przedstawił podczas konferencji drugie znaczenie hasła pielgrzymki. Do mnie to trafiło, za co również bardzo dziękuję! Podziękowania należą się też naszej grupie muzycznej oraz wszystkim pielgrzymującym za towarzystwo, każdy uśmiech, dobre słowo, czy każdy przezwyciężony grymas zmęczenia

.
P.s.1. Było kilka znajomych twarzy z RL'a jak i z poprzednich pielgrzymek.
P.s.2. Oczywiście tradycyjnie odbywały się nocne koncerty pochrapiwaczy

P.s.3. W Chęcinach była pomidorowa i kotlet w sosie z ziemniaczkami, natomiast w Baltowie gospodarze na naszym noclegu przyjęli nas po królewsku