Witam,
zjazd w rąblowie usmażył mi olej w hamulcach :lol:
przy 50+ chciałem za wszelką cenę przyhamować ale ta sztuka udała się dopiero na dole kiedy sobie odpuściłem i zjeżdżałem bez hamowania z napiętymi do granic możliwości rękami, do tej chwili bolą mnie tricepsy jak diabli :?:
w domu uświadomiłem sobie Max Spd. 64,7 i to chyba lekkomyślny rekord tego roku, ale nie wiedziałem że aż taki ten zjazd i w sumie nie jestem pewny czy to z tego miejsca ale raczej tak bo innej takiej górki nie było
hock:
PS. nie spotkałem nikogo i sam się borykałem do i z Kazimierza, na miejscu trochę połaziłem i gdy wyruszyłem w drogę powrotną czerwonym szlakiem dopadła mnie ta mega burza ze zlewą i gradem, była orzeźwiająca
podjeżdżałem jakoś w innym miejscu w rąblowie koszmarnym wąwozem od jakiegoś pomnika, tam zostałem zalepiony po uszy błotem i prawie rozjechany przez pewnego nissana patrola :evil:
traków w sumie tyż sensownych nie mam bo się maszynka zapociła (Nokia 6210 Navigator)
i działała jak chciała aż w końcu zdechła i nie wiem czy suszenie w chusteczkach jej pomoże
DTD: 141,7
AVG SPD: 17,53
TIME: 08:05:00
hock:
MAX: 64,70
Idu się napić ze szczęścia że to przeżyłem :lol:
Pozdrawiam.