Dzisiaj po niecałych 3 godzinach snu zwlokłem się z łóżka (oglądałem na żywo walkę Adamka, która się skończyła o 6.10 i następnie ustawiłem budzik na godzinę 9.00 :ppp ), co by się trochę pokatować na rowerze. Na samej ustawce, nie było nas dużo, pojechaliśmy po nowych asfaltach czyli Żabia Wola, Piotrowice i trochę dalej :p, żeby po jakimś czasie wrócić tą samą trasą, bo asfalty zacne. W jedną stronę trzymałem tylko koło (wczoraj sobie zakwasiłem mięśnie na prawie 100km i praktycznie nie spałem w nocy, a więc zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie) - z powrotem dawałem zmiany, było wprawdzie z wiatrem, ale się działo !!
Średnia prędkość wyszła 37,07 km/h - licznik skasowałem dopiero na Janowskiej. A kilometrażowo ok. 70 km. Wróciłem w zasadniczej grupie.