Po całym niemiłym zdarzeniu wpadłem do pracy do Mario żeby się dowiedzieć co tak naprawdę się stało na 59,8km (wyszło, że nie pamiętam więcej niż mi się zdawało). Przy okazji rozmowy weszliśmy na temat OC rowerzysty. Doszedłem do wniosku, że powinienem je posiadać. Telefon do mojej agentki ubezpieczeniowej wykonałem. Jakie było me zdziwienie, gdy zostałem opierniczony. Okazuje się, że jedna mała fajeczka... taki znaczek na kawałku kartki załatwia wszystko. Kiedy ubezpieczałem mieszkanie, moja droga agentka (bardzo tania) coś tam zaznaczyła we wniosku do polisy(podobno się zgodziłem) co załatwia wszelkie roszczenia wobec mojej osoby za spowodowane przez moją głupotę niemiłe dla innych zdarzenia. Pędem do teczki z papierami mojej chaciendy... i co? " ODPOWIEDZIALNOŚĆ CYWILNA W ŻYCIU . No teraz to ja jestem gość. Ludziska sprawdźcie swoje polisy. Na przyszłość to ułatwi Wam życie.