Dobrze było widzieć na koniec pielgrzymki Wasze radosne twarze, śmiejące się oczy, poczuć serdeczne uściski bo to oznaczało, że nasz wysiłek, Moniki, księży Pawła i Andrzeja, mój miał sens. Może czasem z mojej strony było nieco (tylko nieco) za dużo pokrzykiwania, rygoryzmu, ale taka już rola kierownika, którego nie zawsze trzeba lubić, ale na pewno zawsze trzeba słuchać :-P
Cieszy mnie to, że na tej pielgrzymce budowały się nowe znajomości, może przyjaźnie, tzn że poczuliśmy się dobrze i rokuje nadzieję, na coś więcej w przyszłości, a nie tylko jednorazowe wydarzenie. Nie czas i nawet nie mam takiej potrzeby, aby rozpatrywać pielgrzymkę pod kątem co było dobrze, co źle czy co trzeba by poprawić. To były dobry dla mnie czas. Mimo czasem zmęczenia, trudu, wynikającego z konieczności ogarniania całości spraw to kiedy odjeżdżałem już z miejsca pod zamkiem, poczułem jakiś brak. Ale pozostało we mnie żywe doświadczenie Drogi. Nie wiem jak u Was. U mnie to co najważniejsze wydarzyło się w Drodze. Droga zmienia perspektywę widzenia tych wszystkich spraw, które zostawiłem gdzieś w domu, miejscu pracy. To co było trudne, nierozwiązywalne, co było ciężarem czasem jakąś raną nabrało innego znaczenia. Może dlatego, że ta Droga nie była donikąd. Miała swój cel i była Drogą pielgrzymią...
Wiozłem tam swoją bardzo osobistą intencję, która została wysłuchana już w Drodze. Pan Bóg robi czasem takie niespodzianki :-)
Dostałem też bonusa
Mój rygoryzm, jak niektórzy wiedzą, rozciąga się także na sprawy religijny i potrafię czasem być bardzo pryncypialny. Ale na tej pielgrzymce zobaczyłem w jakiś szczególny sposób, że w Sercu Jezusa jest miejsce dla każdego człowieka. Może nawet bardziej na tego kulejacego w wierze. Że On widzi w człowieku nawet najmniejsze dobro. Rzekłbym nawet, że rozradował się widząc nas wszystkich razem na tej pielgrzymce. Każde z nas na swój sposób w niej uczestniczyło. Ale łączyła nas Droga i Cel...
Widać i słychać nas (10.15min) :-)
https://drive.google.com/file/d/0B2jy1E ... view?pli=1