Mam małe experty, kupiłam, bo podobały mi się bardziej niż dry (jestem kobietą, zwracam uwagę na takie szczegóły :-D). Dodatkowo są czerwone (więc bardziej widoczne i rzucające się w oczy niż czerwone), więc na zielonym rowerze wyglądają jak bombki na choince :-D Zabrudzenia smarem zeszły przy użyciu pasty BHP. Na plus- mała kieszonka z przodu sakwy oraz kieszonka od spodu klapy- nie trzeba przekopywać całej sakwy w poszukiwaniu drobiazgów, np. dętki czy narzędzi).
Ale w sumie dotąd tylko dwa razy je testowałam ;-)
Co do wypinania się sakw, to w czasie wyjazdu w 2014 na Roztocze jedna mi non stop chciała spaść z bagażnika (z górnych haków). Zwalam to na za mało naprężony pasek z dolnym hakiem i zły bagażnik (jakiś no-name z rowerowego, totalnie nie pod sakwy, haki miały taki rozstaw, że trzeba było kombinować z ich upięciem, bo w tym bagażniku są jakieś poprzeczne pręty).
Co do wodoszczelności expertów to dodam, że jak jechaliśmy do Sandomierza, to ostatnie kilkanaście km jechaliśmy w dość solidnym deszczu. Ciuchy w sakwach były suche, natomiast jedzenie w małej sakwie kellysa pływało :-P
Edit.
Chociaż jakbym miała teraz kupować sakwy, to sama nie wiem, czy nie zdecydowałabym się na dry ;-)
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata