Forum Rowerowy Lublin

I teraz jest konkretnie.
Tylko co z tego artykułu wynika?
Możliwie blisko prawej krawędzi nie oznacza przecież jazdy na pograniczu uderzania pedałami o krawężnik i jazdy po studzienkach kanalizacyjnych.
"Możliwie blisko" czyli na tyle, na ile jest to możliwe i oznacza w domyśle również bezpieczną jazdę.
Dlatego myślę, że niektórzy chyba troszkę popadli w skrajność interpretując ten przepis

No bo widzisz - dla mnie 'możliwie blisko' to minimum pół metra od krawężnika. A dla większości kierowców - jak moja opona będzie ocierać o krawężnik żeby przypadkiem nie musieli zmieniać pasa przy wyprzedzaniu. :mrgreen:

Tu nie będzie zgody.

maYkel napisał(a):Tu nie będzie zgody.

Ale obowiązkiem użytkownika drogi jest jechać zgodnie z przepisami a nie tym, co myśli sobie o nas inny kierowca więc jego opiniami nie musimy się przejmować :-D
Natomiast sama dyskusja na temat tego artykułu jest o tyle zasadna aby uświadomić jak niebezpieczna może być jazda zbyt blisko krawężnika.
Mogą być sytuacje, że tą bezpieczną odległością od krawężnika może być minimum nie pół ale nawet metr lub więcej. I jeśli taka sytuacja występuje nie łamiemy przepisów.

darist napisał(a):

maYkel napisał(a):Tu nie będzie zgody.

Ale obowiązkiem użytkownika drogi jest jechać zgodnie z przepisami a nie tym, co myśli sobie o nas inny kierowca więc jego opiniami nie musimy się przejmować :-D

Nie w tym rzecz. Chodzi mi o to że zawsze będą konflikty, dopóki ten zapis nie będzie doprecyzowany. Wiele debat się między rowerzystami a samochodziarzami odbyło na wielu forach i ulicach, a zgody nie ma i nie będzie.

Podobnie jest z przepisem mówiącym (nie chce mi się teraz szukać) o tym że rowerzysta obowiązany jest w razie potrzeby zjechać na bok, zatrzymać się i umożliwić autom wyprzedzenie. Znowu - co to znaczy 'w razie potrzeby'. Zdziwiłbyś się jak to interpretują kierowcy. Czytając fora samochodowe dochodzę do wniosku, że powinienem stać na poboczu dopóki żadne auto nie będzie jechać, a jak jakieś się zbliży to znowu się zatrzymać. :lol:

I co ciekawe zgodnie z prawem mają oni rację, tak samo jak ja mam rację nie zatrzymując się w ogóle. :-P Wot kwestia niedopracowania terminów, każdy może sobie dowolnie oceniać kiedy to jest 'w razie potrzeby' albo 'możliwie blisko'. I każda ocena dopóki nie zweryfikowana sądowo jest równoprawna.

Prawo jest bezlogiczne... :roll:

Nie wiem tylko co tutaj precyzować i o jakich dyskusjach między rowerzystami a samochodziarzami wspominasz.
Art. 16 [Ruch prawostronny] jest zawarty w Rozdziale 3 - Ruch pojazdów ; Oddział 1 - Zasady ogólne.
Nie dotyczy zależności między rowerem a innym pojazdem.
Reguluje zasady poruszania się bez względu na rodzaj pojazdu.
I doskonale kierowcy samochodów mogą między sobą o tym dyskutować.
A nawet powinni gdyż art. 16 jest najczęściej łamany przez kierowców samochodów.
W praktyce są to mandaty za jazdę zbyt blisko osi na jezdni dwukierunkowej o co najmniej czterech pasach ruchu (np. Lublin-Piaski).

maYkel napisał(a):Podobnie jest z przepisem mówiącym (nie chce mi się teraz szukać) o tym że rowerzysta obowiązany jest w razie potrzeby zjechać na bok

Art. 24 [Obowiązki związane z wyprzedzaniem] - punkt 6.
Nie będę go cytował (chyba, że jest taka potrzeba.
I może tak... nie na bok tylko jak najbardziej na prawo.
Nie ma mowy o poboczu czy też opuszczeniu pasa ruchu.
I znowu... dowolne nadinterpretacje kierowców mnie nie interesują.
Ja również przyznaję, że jest bardzo kontrowersyjny i bezlogiczny jeśli chodzi o zatrzymanie się. Czy faktycznie zatrzymując się na pasie ruchu ułatwię wyprzedzanie?
Dlatego w planowanych zmianach PoRD jest tylko wykreślenie zdania dotyczącego obowiązku zatrzymania się.
Ale i nie odbierajmy go jako szykanowanie rowerzystów gdyż nie dotyczy on tylko rowerów :-)
Między innymi ciągników rolniczych lub pojazdów wolnobieżnych.
Czyli np. kombajn lub walec drogowy :-D
Ja z rowerem nawet z sakwami aż tak dużo miejsca nie będę zajmował w porównaniu z nimi :-D

heh mi sie taka smieszna akcja przypomniala jak jechalem kiedys solidarnosci, obok zamku
jechalem tak z metr od kraweznika, skrajnie prawym pasem, mijala mnie L i intruktor z pyskiem do mnie ze zle jade bo ON musi zachowac 1,5m odstepu jak mnie wyprzedza!
hmm, to wg niego powinienem jechac po trawniku czy on powinien zmienic pas?

Ty to powinieneś być na ścieżce. A jakbyś miał odrobinę godności to zamiast tego roweru kupić sobie cinquecento. :mrgreen:

Ja wczoraj wyjechałem pierwszy raz w tym roku rowerem, zazwyczaj rower zimuje przez pewien czas, a wyjeżdżam dopiero na wiosnę. Pokręciłem się trochę po Czechowie. Wkurzyły mnie dziury, w których zalegała woda. Zwykle nie mogłem ich ominąć, gdyż jadący obok mnie samochód nie wykonywał poprawnie manewru wyprzedzania i wolałem nie dostać z lusterka. Do tego nie miałem oświetlenia na przodzie (trzeba zainwestować w jakieś konkretne), więc szarżować nie mogłem Nie zdążyłem też na MK, może następnym razem. W zeszłym tygodniu widziałem rowerzystę na os. Poręba, który miał z przodu białe światło migające. Jest to w ogóle zgodne z prawem? Zdaje mi się, że kiedyś czytałem, że nie.

erykko napisał(a):W zeszłym tygodniu widziałem rowerzystę na os. Poręba, który miał z przodu białe światło migające. Jest to w ogóle zgodne z prawem?

Niezgodne, ale lepsze takie niż żadne. Jest też w pewien sposób lepsze jako światło pozycyjne, bo bardziej przyciąga uwagę niż lampka święcąca światłem(masło maślane) ciągłym.

holden napisał(a):

erykko napisał(a):W zeszłym tygodniu widziałem rowerzystę na os. Poręba, który miał z przodu białe światło migające. Jest to w ogóle zgodne z prawem?

Niezgodne, ale lepsze takie niż żadne. Jest też w pewien sposób lepsze jako światło pozycyjne, bo bardziej przyciąga uwagę niż lampka święcąca światłem(masło maślane) ciągłym.

a jaki przepis zabrania używania w rowerze migającego światła białego z przodu?