(15-08-2017, 21:43)sobol napisał(a): [ -> ] (15-08-2017, 20:50)mariox napisał(a): [ -> ]Jakieś ostatnie 230 km jechałem sam, czasami mijałem się z pozostałymi uczestnikami. Dobrze, że wpadłem na Litewski aby sprawdzić, jaki mi czas wyszedł, bo jakoś nikt nie raczył mnie poinformować, że coś się będzie działo . Ale na nic to wszystko, przyjechałem pierwszy
Sorki - ale nie będę ganiał za każdym - kilka razy darłem paszczę że po wszystkim do aviatora - jakoś każdy załapał z wyjątkiem Ciebie - sory nie czuję ani trochę mojej winy w tym.
Sobolu, luzik, przecież nie mam do Ciebie pretensji
. Chodzi mi zresztą o sam fakt fety na Litewskim, a nie o wyjściu do knajpy, do której i tak się nie wybierałem.
Moja zwykła ciekawość sprawiła, że wszystko poszło OK i nic mnie nie ominęło
Bo pozostałych ominął występ bębniarzy i spory tłum, który obejrzał mój wjazd na metę. Kiedy przyjechali pozostali uczestnicy, tłum już się rozszedł
Wielkie gratulacje dla Wszystkich, którzy podjęli wyzwanie, walczyli i tak pięknie uczcili 700-lecie Lublina
Krótko i na temat
Dziękuje wam za próbę pobicia życiówki , niestety
nie udało sie tym razem
ale to nic przyjdzie i
na to pora. Gratulacje dla wszystkich którzy pobili swoje
życiówki, dla tych co nie wyszło i tak zrobiliście kawał dobrej roboty
dla organizatora całego zamieszania
Dziękuje rownież wszystkim tym którzy zorganizowali małe zamieszanie na ścieżce rowerowej od Cienistej do Mety. Brawo wy!!!
Podziwiam i gratuluję maratończykom
. Przejechałem KMT i wiem, że to nie była bułka z masłem! Szacun!
Gratuluję. Machałem jadąc z rodzinką i znajomymi Cienistą wracajacym z 700 km na 700-lecie
Brawo za przejechanie zarówno 500 + jak i pełnego dystansu!
Dzięki wielkie osobom, które przywitały naszych ultrasów na trasie, ale również tym, które czekały na Pl. Litewskim i pomogły przy organizacji mety.
Gratulacje dla wszystkich, i tych, którzy zorganizowali wyprawę, brali w niej nawet najmniejszy udział i tych, którzy przygotowali fetę na Litewskim. Mi, pomimo zapowiedzi, nie udało się wziąć udziału - życie...
Największe brawa dla Mariusza. I za pomysł i za moc w nogach i w głowie. Jeśli dobrze liczę to przez ostatnie trzy weekendy przejechał 2000 km!!!
Gratulacje dla wszystkich ultramaratończyków
Było super towarzyszyć Wam ostatnie kilkadziesiąt kilometrów przed metą. Szczególne podziękowania dla żony Mario , za pyszne ciasto i kawę