Jestem, jestem Koledzy :-) Jak to mówią do trzech razy sztuka - nie pojechałem rano do Chełma, nie pojechałem w południe z Jurkiem, ale za to pojechałem po obiedzie sam :-) Trasa bez rewelacji - ścieżką nad zalew, potem ścieżką wzdłuż Zemborzyckiej, Krańcowej, potem wzdłuż Bystrzycy do Turystycznej, kawałek wzdłuż Mełgiewskiej, Andersa, Smorawińskiego, Kraśnicka - w sumie nazbierało się tego prawie 40km. Są świadkowie, którzy widzieli mnie na rowerze (ja widziałem świadka bez roweru :-)), jest też kilka
zdjęć, żeby nie było, że w domu siedziałem - telefonem robione, nad zalewem żałowałem, że nie wziąłem aparatu, bo zrobiły się ciekawe warunki i parę pomysłów na kadry było.
Kanapki zdjadłem, jedną jeszcze przed obiadem, drugą w drodze, trzecią zjem zaraz :-)
Aha, zapomniałbym - z ciekawszych przygód wartych odnotowania - ogłaszam wszem i wobec, że złapałem dziś pierwszego w życiu kapcia :mrgreen: Tak się złożyło, że było już stosunkowo blisko domu, także dopompowałem powietrza i jakoś udało się dojechać.