Jurek S   24-07-2014, 13:32
Jeszcze wczoraj wieczorem kiedy wszedłem do domu, z jednej strony poczułem, że czegoś mi brakuje, a z drugiej pewien rodzaj ulgi. Ale to nie było „ufff, nareszcie mam to z głowy”, ale poczucie, że coś dobrego udało NAM się zrobić. Podkreślam to „nam” gdyż pielgrzymka ta nie miałaby takiego wymiaru gdyby nie zaangażowanie innych osób. I najpierw trzeba wymienić głównych współorganizatorów Monikę Doniek i ks. Pawła Hodorka. Bo właśnie w trójkę, planujemy, organizujemy i przeprowadzamy to przedsięwzięcie. W pielgrzymce już od paru lat towarzyszy nam także ks. Paweł Kościuk ze swoją lubartowską grupą, która na czele z Małgosią, Rafałem i Michałem zapewnia nam oprawę muzyczną Mszy św. i modlitewnych spotkań. W tym roku dołączył ks. Andrzej Jargieło wnosząc swój wkład ze słowem duszpasterskim. Wielkie podziękowania dla kierowników poszczególnych grup i osób wspomagających. Z mojej strony szczególne dla moich osobistych Norbiego i Artura Bieńka oraz Marka Talarowskiego i Krzysia (krzychy.c.m) udzielających się kiedy trzeba było przeprowadzać pielgrzymkę w jednej kolumnie.
No i nie było tego wymiaru pielgrzymki gdyby nie każdy z jej uczestników, którzy swoją obecnością wnosili swój niepowtarzalny wkład. A jechało nas w tym roku 7 grup Pielgrzymki Rowerowego Lublina (104 osoby) i 2 grupy Pielgrzymki Policjantów (26) . Ponieważ ten wymiar bezpieczeństwa pielgrzymów jest bardzo ważny więc miałem też swoje „ufff” pod murami klasztoru kiedy wszyscy szczęśliwie dotarli do celu naszego pielgrzymowania. Oprócz dwóch upadków i pozdzieranych przy tym łokci i kolan na szczęście nic groźnego się nie wydarzyło. Przy jednym z nich niebagatelną rolę odegrał kask (obowiązkowy na pielgrzymce) który miał na głowie pielgrzym. Za to chyba już pierwszego dnia pobiliśmy rekord wszystkich pielgrzymek co do przebitych dętek i różnego rodzaju awarii. I tutaj koniecznie trzeba wspomnieć Piotrka Poleszczuka, który jeżdżąc z nami już od paru lat z pasją naprawia, reanimuje rowery pielgrzymów. Ale i sami pielgrzymi (małe wyjątki) byli dobrze przygotowaniu na takie niespodzianki.
Dobrze, że coraz mocniej zaznacza się wymiar duchowy pielgrzymki. Że nie traktujemy tego wyjazdu tylko jako fajnej wycieczki, spotkania się ze znajomymi. (to też ważne) W tym roku było pewne novum, które zaproponował ks. Paweł H. A mianowicie składanie na karteczkach intencji, które później były wyczytywane przed Mszą św i wspólnie omodlane. Dla mnie to był też taki rodzaj zawiązywania wspólnoty.
I jeszcze jedno uczucie pojawiło się we mnie kiedy wracałem wczoraj do domu. Z pewnym zdziwieniem skonstatowałem, że chce mi się robić VII Pielgrzymkę. A pamiętam, że po V odczuwałem duże zmęczenie i trochę z obowiązku, trochę z rozpędu wziąłem się za przygotowywanie do tej obecnej.
A na koniec dodam, że każdy inaczej ofiarowywał swój pielgrzymi trud. Jedni musieli przełamywać zmęczenie, braki kondycyjne, a drudzy cierpieli z powodu tempa pielgrzymkowego. Nawet miałem takie prośby, że „może my pojedziemy szybciej”
Dobrze było z Wami wszystkimi pielgrzymować chociaż z wieloma, z którymi chciałbym więcej pogadać nie bardzo mogłem znaleźć na to czas. Ale nie byłbym sobą gdybym nie zachęcał do wyjazdów z RL i mam nadzieję, że te osoby się pojawią.

Gdybyś nie miał z kim pojeździć
www.forum.krmaksimum.pl
  
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB
Silnik forum MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Made with by Curves UI.