Dla mnie to był drugi jesienny wypad w góry z rowerem. Dawno nie miałam tak intensywnego weekendu, do tego stopnia, że dziś niedługo po tym jak się obudziłam złamało mnie na drzemkę
. Moje nogi, płuca i Gary dostały niezłe wciry i teraz czas na regenerację. Mam nowe przemyślenia co do sprzętu, ale realizację zostawię na przyszłość. Dzięki Mraugo i Sobolowi za zorganizowanie dni z buta, i Arturowi za dni na rowerze.... hmmm, chociaż w sumie to też były trochę z buta.... Powtórzę po Mraugorzacie "będzie co wspominać".