Ostatecznie było nas tylko czterech: ja, Bart, kellys xc magic oraz felt. Jeździło się zacnie i dostojnie o czym świadczy średnia około-maratońska (w sensie maratonów biegowych). Były drifty i hamowania bez hamulców, zamaskowane kałuże z cienką warstwą lodu, wydające ostatni krzyk pod naszymi kołami, piszczące kaczki gdzieś tam daleko i zalew zmarznięty ale nie zamarznięty. Odcinek ścieżki wokół zalewu określany przez chyba UM albo inne figury jako "część trudna" obecnie powinien nazywać się zupełnie inaczej, ale nie napiszę jak bo jest to zdecydowanie nieurzędowe słownictwo. Na środku tej rzekomej drogi/szlaku/ścieżki jest usypane kilkanaście górek (nie wiem czego bo było przysypane śniegiem), przemierzanie tego odcinka nie należało do najmilszych części tego patrolu.
Mimo to patrol uważam za udany i polecam to wszystkim, bo dopiero na śniegu można poszaleć rowerem :-)
"Pain is temporary. It may last a minute, or an hour, or a day, or a year, but eventually it will subside and something else will take its place. If I quit, however, it lasts forever." - L. Armstrong