Z tego co kiedyś czytałem Panna J.J. jest całkiem mocna. W jakimś ciężkim maratonie na zachód od Odry byłą jedną z niewielu kobiet (nie pamiętam które miejsce miała ale wysokie) które dojechały do mety, była lepsza niż spora grupa panów.
Jurek pamiętaj że nie XTRy (czy X-0 albo inne XX) napędzają rowery.
http://www.pinkbike.com/photo/4568589/
Pewnie na lepszym rowerze jest łatwiej, ale w 95% i tak zależy od człowieka (nie mówię o startach na holendrze w maratonie, czy sztywniaku w profesjonalnym DH tylko w sensownych granicach).
Bardzo mi się podoba jej podejście, jeździ dla siebie i bez spiny, zupełnie inaczej niż "koksiarze" z czołówki (nawet amatorskiej).