Zdjęcia niekoniecznie bo mam tylko tablice z Sobiboru i beczkę z Pokrówki
Wielkie brawo dla
ókasza, wstał, zrobił zakupy i zdążył na pociąg ;-) Dzięki temu było nas aż trzech.
A żeby zachęcić kolejne osoby mała relacja ( za tydzień pewnie znowu coś wymyślimy, chyba Roztocze):
Najpierw odbyliśmy nieco przydługą podróż pociągiem do Chełma, potem szybko do informacji turystycznej po mapy i w długą. Pierwszy punkt wycieczki: Browar Jagiełło (Pokrówka), a następnie lokalny zalew na przeciwko browaru. Tam podjęliśmy decyzję że trzeba jechać do Rudej Huty a potem jak najbliżej nad Bug. Tak więc ruszyliśmy i zbaczając ze szlaków kilkakrotnie musieliśmy przedzierać się przez pola, gdy skończyła się już nawet najbardziej prowizoryczna droga. Tak to bywa jak się znajdzie coś ciekawego (ala jakaś ścieżka dydaktyczna) i chce zahaczyć o jak najwięcej atrakcji. Upał był niemiłosierny, więc o mało nie dostaliśmy udaru, ale odpowiednie nawodnienie i jakoś się jechało. Po paru perypetiach dotarliśmy do Rudej Huty, gdzie posilając się podjęliśmy decyzję by jechać do Woli Uhruskiej. Tam krótka kąpiel w Bugu plus obiad w lokalnej restauracji (taniej! za 20zł pełny obiad). Właściwie już mieliśmy się poddać (słońce i zmęczenie, a offroad po polach już zupełnie nas wymęczył, jednak zgodnie ruszyliśmy dalej nad jezioro białe. Przez Sobibór i klimatyczny las dotarliśmy do jeziora, gdzie przeogromna liczba wczasowiczów zmusiła nas żeby jechać nad jezioro Glinki, gdzie w ciszy i spokoju rozbiliśmy namiot nad samym jeziorem. Dystans coś około 90km
Kolejny dzień to pobudka o 6, powrót do Chełma, załatwienie małego interesu i relaks nad kolejnym jeziorem. Mniej przygód i kilometrów (jakieś 50), ale słońce pozbawiło nas ochoty do kolejnych męczarni. Po 16 byliśmy w Lublinie. O szczegółach już nie będę opowiadał, kto będzie miał ochotę przekona się przy drugiej rundzie
No i trasa jaką mniej więcej przebyliśmy:
czerwony:dzień pierwszy
niebieski: dzień drugi
czarny: start/meta/nocleg