Jeśli chodzi o jedzenie i picie to przede wszystkim regularność i nie dopuszczanie do sytuacji, w których czujemy głód/pragnienie.
Pić i jeść należy zanim się nam tego zachce, ponieważ, gdy organizm nas informuje o tym, że chce się jeść/pić to oznacza, że brakuje nam już energii, a zanim zjemy/wypijemy to minie trochę czasu, żeby organizm przyswoił wszystko i się zregenerował. Wtedy o kryzys nie trudno i jest po zawodach.
Ja na ostatnim Nocnym Patrolu, pomimo, że było zimno wypiłem 1,5 l na 70km, a później musiałem się poratować łykiem od Barta, bo picie się skończyło. Pamiętajcie: picie to podstawa i nie wolno o tym zapominać. Pijmy max. co kilkanaście minut po kilka małych łyków.
Co do jedzenia to zdecydowanie batoniki zbożowe, mniejsza o to jakie. Jeździłem na Corny (najdroższe, ale najlepsze), jeździłem na biedronkach (małe, ale tanie, generalnie się opłaca), jadłem też lidlowe (imo gorsze od tych z biedronki), kauflandowe (porównywalne z biedronkami
).
Te za 5zł z decathlonu, o których mowa o matrixy. Też miałem okazję się nimi posilać. To trochę inne batony, bardzo energetyczne, nie widać w nich żadnych ziarenek, mają zmiksowane różne orzechy, kakao itd. Je raczej powinno się stosować przy bardzo intensywnym/długotrwałym wysiłku i po nim.
No i oczywiście oprócz batonów zbożowych polecam banany
Dają dużo energii, no i zawsze to jakiś świeży owoc
[EDIT]: Do picia polecam izotoniki, uzupełniają minerały itd, a dodatkowo są bardzo odżywcze. Najlepiej kupić puszkę z proszkiem i samemu rozrabiać, bo wychodzi najtaniej. Odradzam czystą wodę, bo przede wszystkim nie chce się jej pić, a po drugie to niewiele daje.
pOZ
rower
Grzesiek