Koleżanki i koledzy!
Zanim się przybrałem do napisania musiałem parę razy przeczytać posty, bo nie wierzyłem.
Parę kropel ze wzruszenia uroniłem, ale pięknych uczuć nie ma co się wstydzić.
Jest mi niezmiernie miło, że tak mnie zapamiętaliście.
Na pewno było dużo okazji, żeby wspólnie jeździć, bo trochę tych ustawek zaliczyłem, więc co niektórzy mnie pamiętają, ale jestem bardzo mile zaskoczony waszym odbiorem mojej skromnej osoby.
Coś pięknego przeczytać taki temat.
Pewnie bardziej jestem podatny na wzruszenia ze względu na fakt, że nie mam okazji już z wami jeździć, a cały czas o tym myślę i często wspominam, ale prawda jest też taka, że nie wyobrażam sobie, że będę miał okazję poznać tak wielu fajnych ludzi, z którymi przeżyłem tak wiele pięknych chwil.
Cała przyjemność po mojej stronie. Wszystkie ustawki, po asfaltach, lasach, polach, bezdrożach, błotach, piachach, w deszczu i pielgrzymkowej spiekocie, w pogoni za hardkorami i przyjemne wyprawy towarzyskie, pozostawiły we mnie ślad i obraz was - kompani podróży. Bardzo pozytywny obraz.
Ale trzymajmy się tematu, bo admini czuwają ;-)
Serdeczne dzięki za życzenia i za pamięć oraz dobre słowo.
Z całego serca życzę zdrowia mając nadzieję, że będzie kiedyś okazja do jakiejś wyprawy.
Tu też jest gdzie jeździć, więc jak wyeksplorujecie Lubelszczyznę, to zapraszam na Pomorze.
PS.
Nie pamiętałem zdjęć Sylwka, ale samą okoliczność jak najbardziej. Marcin był zresztą jej świadkiem.
Po zakończeniu maratonu, odpoczywająca już dętka wypuściła powietrze. W samą porę - miałem farta :-)