W kwestii formalnej
wyjazd się odbył w wariancie miejskim.
Uczestniczyli: kenubi - czyli ja i kenubi
, Zwirek zawpadł obejrzec lampkę, wykorzystał moja pompkę
i pogonił za swoimi sprawami - tak miało być. Stwierdziliśmy, że pogoda jest całkiem niezła na jazdę ale potem nie żałowałem lasu bo na otwartym terenie był dosyć nieprzyjemny wiatr, może nie duży ale już przeszkadzający.
Udałem się szlakiem retrospekcji
ścieżek rowerowych i zwiedziłem pętlę na Choinach, prawie giełdę w elizówce, jakies krótkie odnogi od S.Pracy, potem standardową śmieszką lubelska do nadbystrzyckiej/jana pawła i próbowałem dojrzeć gdzie znajduje się śmieszka w wąwozie bo oznakowania zero (poza poczatkiem i końcem..czegoś) i dojechałem za MM na zana, Sikorskiego x2 (zjazd i wjazd) bo przypomniałem sobie, że żona obaliła moje piwo z lodówki a nocny na warszawskiej ma Kasztelana niep., no to dalej pociąłem Warszawską i obok botanika do domku.
d2d: 32 km, avs 19 (ogólnie 22-24) , max. 54, triptime 1:48, temp.min 5*, calorie 609
(pojedyńczy) Piesi oczywiście z uwielbieniem wybierali pas rowerowy (niefazowany - łatwiej iść) a na ~98% przejazdów były światła wciskane i najcześciej brak przycisku na pasie DDR.
Czekając na WAS drodzy bajkowicze (co dziś [piątek] grali w TVN o 20:00?) odkryłem ,że na Smorawińskiego światła na przejściu włączają się samodzielnie(!) - specjalnie analizowałem sygnalizację. Ktos im coś nagadał?
No dobra , mam koncept na fajna trasę po śmieszkach - jak się komu nie znudziły.
Alem się rozpisał