Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Uwaga PSY
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Widzisz pieska biegajacego luzem w obrebie miasta Lublina ? Od godziny 10.00 do 17.00 (Soboty od 10.00 do 14.00, Niedziele od 11.00 do 14.00) prosze dzwonic na 81-466-26-42 do Lubelskiego Schroniska dla bezdomnych zwierzat. Jesli jest to poza godzinami podanymi urzedowania Lubelskiego Schronu albo pies ma wlasciciela, dzwoncie od razu na Straz Miejska tel. 986. Nie psikajcie psow gazem, na te mniej na was zle to zadziala (tak samo jak niezwrocenie uwagi), jak to bedzie Amstaf, Rotweiler, Cano Corse, czy inne wieksze bydle dobrze wkurzone na was to tylko go rozdraznicie bardziej, tak samo jak uzycie tasera. A taki pies w szale moze was zezrec bez wiekszego problemu. Zadna palka, zadna pompka rowerowa, zadne wymachiwanie rekami i przedmiotami, zadne krzyczenie. NIE ROBCIE TEGO JESLI WAM ZYCIE MILE. Jesli to jest jakies male szczekadelko ktore co najwyzej moze was skubnac po nogach to nacisnijcie mocniej w pedalki. Jesli to wkurzony pies groznie wygladajacy, to ucieczka tylko pogorszy sprawe. Na krotkie odleglosci taki pies dogoni kazdego rowerzyste, przyspieszenie ma lepsze od was, nie liczcie ze mu uciekniecie. No chyba ze macie akurat z gorki, albo juz macie niezla szybkosc, w koncu pies to nie gepard (wyjatkiem sa Charty) Jedynym dobrym wyjsciem jest zsiasc z roweru i zaslonic sie nim jak tarcza. Wymaga to moze i odrobiny silnych nerwow, ale pies po paru probach da sobie spokoj jak zobaczy ze nie moze wam nic zrobic. Jesli nie macie takiej mozliwosci trzeba kucnac nakryc glowe rekami i nie ruszac sie. Jednak najczesciej wystarczy nie zwracac na psa uwagi, w 90% przypadkow to sie sprawdza. Na szczescie zdecydowana wiekszosc duzych silnych psow jest na tyle zrownowazona ze nie pogoni za rowerem chyba ze dla zabawy. Pies moze was zaatakowac tylko wtedy kiedy czuje sie zagrozony. Raczej nie podejrzewam zebyscie mieli doczynienia z psem szkolonym do walki, chyba ze ktos was poszczuje, badz wejdziecie (wjedziecie) na czyjas posesje gwaltownie. Na srednie i male wiejskie kundle dobrym trickiem jest wykonanie zamachu reka jak byscie czyms rzucali w niego (50% szans mniej wiecej ze zadziala). Na psa biegnacego z oddali na was kiedy stoicie wystarczy kucnac i rozlozyc poly kurtki niczym skrzydla, pies jest krotkowidzem kiedy zobaczy ze cos jest wieksze i szersze od niego powinien zwatpic w swoje sily i najwyzej was obszczekac z daleka (50% szans). Dobrym sposobem tez jest odwrocenie sie do psa bokiem i niezwracanie uwagi na niego (95% szans), unikajcie kontaktu wzrokowego z psem (dla psa to oznaka agresji). Starajcie sie nie denerwowac i ocenic na zimno sytuacje, pies z pewnoscia wyczuje ze sie denerwujecie i moze pomyslec ze chcecie go zaatakowac, badz ze jestescie slabsi. Kiedy juz dojdzie do konfrontacji to jak mowilem najlepiej sie od pieska odgrodzic rowerem, kiedy ta linia obrony sie skonczy zawsze jest kask ktorym mozna oslonic reke i odpychac sie, nie bic kaskiem psa, Amstafy i inne podobne rasy maja obnizony prog bolu i nawet tego nie poczuja, a tylko sie napompuja andrenalinka. Ogolnie 95% przypadkow agresji wedlug was to tylko odpedzenie intruza jak najdalej. Najgrozniej jednak moze byc kiedy przejedziecie kolo wlasciciela, a pies akurat sie rzuci na was. To typowy przyklad obrony swojego stada (pies jako zmutowany wilk jest zwierzciem stadnym). Starajcie sie wiec omijac szerszym lukiem spacerowiczow z psami. Jeszcze taka drobna rada, nie liczcie ze w konfontacji z duzym bydlakiem bedziecie od niego szybsi i silniejsi zadajac ciosy (np w nos ktory jest czulym miejscem), to sie nie uda, a zadajac ciosy dajecie mu okazje do ugryzienia. Tylko osoba przeszkolona w walce z psami ma szanse wyjsc z starcia calo z golymi rekami badz palka, jeden na jednego. Jesli kogos innego dryzie juz pies mozna polac psa woda, badz zastosowac trick i zlapac psa za zadnie lapy do gory (nie polecam, ale mozna sprobowac w ostatecznosci). Na szczescie macie bardzo male szanse na atak niesprowokowanego rozwscieczonego duzego psa, wiec sie nie obawiajcie i zachowajcie zimna krew. Mam wrazenie ze w Lublinie zrobila sie mala panika po niedawnej sytuacji kiedy policjant zastrzelil psa atakujacego kobiete. Nie wiem jak opisywano to w prasie jednak sytuacja byla taka ze pies rasy Amstaf luzno biegajacy zaatakowal innego psa na spacerze. Kobieta sie wtracila w psia bojke i zostala odpedzona (ugryziona). Policjant zaregowal zbyt zapobiegawczo i zastrzelil psa. Amstafy raczej sa bardzo przyjaznie do ludzi nastawione, wprost przeciwnie gdy chodzi o inne psy. Mam podejrzenie ze gdybym tam byl, zalatwil bym sprawe lagodniej i bez uzycia przemocy. Ale pewnosci nie mam, kazdy przypadek jest inny. Tylko od waszej spokojnej i szybkiej oceny sytuacji zalezy jak sie takie spotkania skoncza. Bez paniki nie kazdy groznie wygladajacy pies chce was zezrec.
Pinky napisał(a):Tylko osoba przeszkolona w walce z psami ma szanse wyjsc z starcia calo z golymi rekami badz palka, jeden na jednego.

Nie do końca się zgodzę. Skoro w sytuacjach walki o życie ludzie potrafią odeprzeć atak pumy, bądź rekina, to z psem też dadzą radę, to tylko kwestia woli walki. Ale zeszliśmy już na jakieś ekstrema :mrgreen: wyjdzie, że w dzisiejszych czasach, żeby jeździć na rowerze trzeba być wyszkolonym komandosem. Jak przetrwasz na rowerze, to przetrwasz wszystko.


Pinky napisał(a):Bez paniki nie kazdy groznie wygladajacy pies chce was zezrec.
Sytuacje w których rowerzysta zostaje pogryziony, to jednak minimalny odsetek zakończeń psich pościgów. Dla mnie dużo niebezpieczniejszy jest inny aspekt. Wbieganie pod koła, wbieganie między kolarzy w grupie, bądź atakowanie kół. Jest to szczególny kłopot kiedy jedziesz na rowerze szosowym.

Mały pokaz możliwości psów:
http://www.youtube.com/watch?v=c0dzMp61G5w

http://www.youtube.com/watch?v=8aBD1oLK ... re=related
...pies to popularne zwierzę domowe, dlatego chyba każdy miał styczność z pogonią szczególnie jadąc na rowerze.

Osobiście mam jeden sposób zapożyczony od kolegi sakwiarza.

Gdy pies podlatuje do roweru najlepiej polać go wodą (najlepszy strumień idzie z bidonu).

Reakcja psa murowana. Zazwyczaj zawracają w miejscu i uciekają w drugą stronę tak szybko jak się zjawiły.

Polecam
Witam, nie zgodzę się z tym, że nie ma co absolutnie atakować psa. Osobiście obroniłem się przed rotweilerem gazem pieprzowym (gaz był solidny, a wcześniejsze treningi spowodowały, że użyłem go wprost w idealnym momencie, ale mimo wszystko nie chciałbym tego powtarzać.

Pozdrawiam
Pogromca miales duzo szczescia. Naprawde bardzo duzo, i nie radze Ci powtarzac akcji. Bylem juz swiadkiem wielu pogryzien i przynajmniej z dwa razy w miesiacu jestem celem ataku psa ktory jest mocno zly na mnie. I twierdze ze miales duzego farta. Wiem ze pewnie tak nie uwazasz, ale podejrzewam ze ten Rotweiler tak naprawde nie chcial z toba konfontacji, predzej chcial cie nastraszyc badz odstraszyc. Gaz o ile moze zadzialac (ale wcale nie musi) na niektore rasy i poszczegolne psy to np. na Amstafa raczej nie zadziala (sprawdzone). Naprawde wolabym juz miec wode w bidonie niz gaz w reku. Znam wiele trickow dzialajacych bardziej lub mniej na psy ale w bezposredniej konfontacji kiedy juz pies jest w amoku wiekszosc z nich mozna sobie darowac. Ten z spryskaniem woda z bidonu jest w miare sensowny. Co wcale nie oznacza ze moze zadzialac zawsze, widzialem wiele wypadkow kiedy nawet lanie woda z weza bezposrednio na psa niewiele dawalo, zwlaszcza kiedy juz zacisnal zabki na ofiarze. Niedawno bylem swiadkiem ataku rotweilera i gdyby nie komenda slowna ktora w pore sobie przypomnialem to facet nie mial by reki, a tak mial tylko powypruwane zyly i sciegna oraz mieso na wierzchu. To bylo moze tylko okolo 7 sekund ataku, a pies nawet nie byl bardzo zly, po prostu bronil bliskiej mu osoby bo wydawalo mu sie ze jest zagrozona. Pracuje w Lubelskim Schronisku i na codzien opiekuje sie pieskami a czasem musze je zlapac badz obezwladnic, wiec raczej wiem co pisze. Wiec moj prywatny apel, kiedy gdzies zauwazycie psa wygladajacego na puszczanego luzem, badz bezpanskiego to dzwoncie od razu na Straz Miejska. To lezy nie tylko w interesie psa ale i waszego zdrowia. Jesli pies ma wlasciciela to dostanie grzywne, jesli nie ma to trafi do nas a tam juz postaramy sie o nowego pana dla niego, a napewno nie bedzie lecial juz za wami i was dopingowal do wiekszego tempa.
Pinky nie zapominaj, że przemawia za Tobą doświadczenie teoretyczne i praktyczne.
Łatwiej jest Ci również o zachowanie zimnej krwi w krytycznych sytuacjach.
Pies wyczuwa strach tylko wcale nie jest tak łatwo go opanować.
Dlatego niektórzy z nas sięgają po wszelkie środki z nadzieją, że to pomoże.
Zakładając ten temat liczyłem właśnie na wymianę wielu pomysłów, które uchronią nas przed przykrymi konsekwencjami lub przynajmniej je zmniejszą.
Bez względu na to czy to ma być obrona czy też atak.
Chodzi o skuteczne i sprawdzone sposoby (oczywiście nie drastyczne).
Natomiast powiadamianie odpowiednich służb... przyłączam się do apelu ale...
Wielu z nas preferuje jazdę terenową.
Nawet gdy podam współrzędne nie sądzę aby ktoś przyjechał szukać w polu bezpańskiego psa.
Często też właśnie w terenie jest problem z braku możliwości ominięcia psa czy też psów. Takie małe grupki psów chyba są bardziej niebezpieczne gdyż jeśli już atakują to wszystkie.
Nie wiem ale w takich sytuacjach to chyba wszelkie sposoby obrony są dozwolone.
Dlatego szukajmy tych najbardziej skutecznych.
darist napisał(a):małe grupki psów
Hyhy raz mi się zdarzyło uciekać przed taką małą watahą - kilkanaście piesków różnej wielkości i ras. Żeby było ciekawiej jechałem piaszczystą drogą i nieco zwolniłem żeby popodziwiać stary wiatrak a pieski akurat obrały sobie go jako mieszkanko. Nie sądziłem że po piachu można tak szybko jechać :d

A odnośnie mandatów za nie pilnowanie psa może kolega guzi coś napisze?
Mi się kiedyś zdarzyło że wsiadając na rower jakiś mały pies złapał mnie za kostkę. Najpierw go zrzuciłem ale że dalej atakował to dostał kołem z obrotu i się odczepił. Chyba najbardziej męczące są takie z syndromem małego psa. Duże psy są zazwyczaj bardziej zrównoważone. Choć na wsiach te trzymane do ochrony terenu też potrafią pogonić (oczywiście nie wszystkie). Ale one wcześniej odpuszczają.

Na pewno nie stanę przed psem który będzie mnie gonił. Ja się tam ich boję... w ogóle nie ufam psom (chyba że to jakieś duże milusińskie stwory) bo się spotkałem z różnymi przypadkami ataków od tak. Kiedyś podniosłem rękę z psem wiszącym na niej. W pierwszej chwili nawet nie czułem bólu tylko próbowałem go zrzucić, bo w żaden sposób nie chciał puścić. Ale to było w domu nie na rowerze.

Zatem na wszelkie psy stosuję zasadę lekkiego przyspieszania i nie zwracania na niego uwagi. Jeszcze się nie zdażyło żeby w takim przypadku pies mi coś zrobił.
Kuba zaden pies nie atakuje ot tak sobie bez przyczyny i powodu, zazwyczaj mylnie interpretujemy jego sygnaly np. Ziewanie u psa moze oznaczac chec uspokojenia ciebie (ten trick sam wykorzystuje zeby uspokoic psa w nowym miejscu, po prostu ziewam sobie) Jeden jedyny raz widzialem zeby pies atakowal bez przyczyny, ale byl to zwierzak chory psychicznie ktory przedtem byl regularnie szprycowany przez wlasciciela lekami uspakajajacymi dla ludzi w konskich dawkach. Nie jestem ekspertem w psich zachowaniach od tego mam w pracy wykwalifikowanego i kompetentnego Zoopsychologa, jednak wlasne obserwacje i wyczucie daje mi ten komfort psychiczny ze nie musze sie obawiac najlepszego przyjaciela czlowieka. Moja praca polega miedzy innymi na unikaniu konfrontacji z zwierzeciem, prawie nigdy na walce. Jesli trzeba daje sygnaly psu ze sie podporzodkowuje i nie mam zlych zamiarow (tylko psy nigdy nie wychowywane z inymi i zbyt wczesnie odebrane suce nie potrafia czytac takich sygnalow), i tak podczas karmienia badz po pewnym czasie to ja bede tym dominujacym. Chierarchia w psiej sforze potrafi sie bardzo szybko zmienic w zaleznosci od sytuacji. Dlatego zastawienie sie przed wiekszym psem rowerem niczym tarcza i odgrodzenie sie od niego, badz polanie go woda z bidonu polecam o wiele bardziej niz walke bezposrednia. Jesli juz musze podjac walke z psem, najczesciej podczas interwencji staram sie sobie zapewnic jak najwiecej atutow psychologicznych. Jednak nigdy przenigdy nie uzywamy w pracy gazu, nawet wywalilismy te ktore posiadalismy zeby kogos przypadkiem nie podkusilo. Gaz stwarza tylko sztuczne poczucie bezpieczenstwa i tak naprawde na te najgrozniejsze psiaki raczej nie zadziala, a moze jeszcze tylko pogorszyc sytuacje. Nie badzcie bohaterami, unikniecie walki i okazanie uleglosci to naprawde mala cena w porownaniu do wyladowania w szpitalu gdzie co najwyzej mozna sobie pojezdzic tylko wozkiem inwalidzkim. Zignorowanie psa, odwrocenie sie do niego tylem badz bokiem z jednoczesnym ziewnieciem i oddalenie sie spokojnie moze go uspokoic. Kucniecie i spuszczenie glowy oraz unikanie kontaktu wzrokowego, odzywanie sie do psa wysokimi tonami (skomlenie) powie mu ze poddajecie sie i juz nie stanowicie dla niego zagrozenia. I to najczesciej skutkuje, jednak wszystko zalezy jak odczytacie jego sygnaly. Ogolnie napisano juz chyba setki ksiazek na ten temat, jednak sama sucha wiedza niewiele sie przydaje. Tylko ktos kto na codzien styka sie z nieznajomymi psami moze nauczyc sie jako takiego obcowania z nimi i wyrobic sobie o tym pojecie. Nie wolno bac sie psow, jednak duza doza respektu dla nich jest jak najbardziej wskazana. Pies ma kly i pazury, instynkt i refleks wiekszy od przecietnego czlowieka, wieksza szybkosc i przy niektorych rasach niski prog odpornosci na bol oraz niewrazliwosc na szok, w szale jest zdolny do wielu zdumiewajacych wyczynow i nie ma zadnych zachamowan. Przyspieszenie u doroslego sprawnego psa bedzie o wiele wieksze niz wy osiagniecie na rowerze. Nie macie z duzym i doswiadczonym weteranem psich walk zbyt wielkich szans, nie oszukujcie sie ze wygracie bez strat.

Ps. Na ktorys dniach otwartych w Schronisku moge wam zorganizowac wyklad Zoopsychologa ktory powie wam wiecej o tym jak sie zachowac w momencie kontaktu z psem na rowerze. Zna sie tez na rowerach wiec laikiem nie jest. Tak sobie mysle ze jak chetnych by bylo wiecej mozna zrobic pokaz i wyklad jednej sportsmenki z kadry o Bikejoring.
Tamten pies był psychiczny, rzucał się na wszystkich i wszystko. Nie warczał. Szczekał cały czas na wszystkich więc ciężko stwierdzić co mu nie pasowało. Po prostu biegał po domu i jak się miało za nisko rękę to gryzł.
Pies kumpeli ma tak (twierdzi że na starość) że miewa humory. Najpierw przybiega żeby go pogłaskać a potem warczy i się szczerzy. Nie słyszałem żeby kogoś obcego ugryzł. Ale jakoś się wstrzymuję z głaskaniem nawet jak się tego bardzo domaga.
Wolę zachować dystans do psów bo choćby nie wiem jakimi przyjaciółmi ludzi je nazywać to i tak nadal są zwierzętami i ciężko mi przewidzieć co im w głowach siedzi. Ludzie (w większości) mają jakieś tam blokady etyczne, zwierzęta chyba nie bardzo.
Nie zamierzam się siłować z psem który uzna mnie za napastnika. Wolę odjechać udając ze nie jestem nim zainteresowany, a przyspieszam lekko żeby tym bardziej nie chciało mu się mnie gonić.
W sumie to nie boję się dwóch psów. Pies znajda koleżanki który ucieka od ludzi wyciągających rękę (boi się) i trzeba go oswoić żeby go pogłaskać (ale potem staje się przylepą i ciężko się od niego uwolnić. Wink Drugi to labrador kumpla który pozwala sobie na robienie różnych rzeczy nie reagując w ogóle na to i też jest wielką przylepą. Wiem że jest bardzo nikła szansa że te psy zaatakują i nie widziałem żeby zachowywały się nawet przez chwilę podejrzanie.
Resztę psów traktuję jako potencjalne maszyny do zabijania.
Stron: 1 2 3 4 5 6