Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: KU PRZESTRODZE
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
zakladam ten temat nie po to aby sie chwalic jaki ze mnie hardcore'owiec ale PRZESTRZEC WSZYSTKICH ktorzy smieja sie z "kaskowcow','twardoglowych' itd i jeszcze nie zdecydowali sie na zakup kasku.
rzecz miala miejsce wczoraj.uderzylem glowa/twarza/szyja (w koncu sam nie wiem) w niewidoczna galaz w trakcie podjazdu pod malutkie wzniesienie.po jakichs 15 min przyjechala karetka(mimo tego ze bylem 500 m. od szpitala na krasnickich).sanitariusza zamurowalo na moj widok.potem gaza na nos, kolano, jako takie badanie fizjakalne, kolnierz i do karetki.oczywiscie awantura bo ja roweru nie zostawie-ulegli i wzieli do karetki.szybko na SOR-pan ze zlamanym palcem zemdlal na moj widok(podobno, bo lezalem na wozku, a poza tym przez opuchlizne na twarzy prawie nic nie widzialem).w wielkim skrocie: wywiad medyczny,kroplowka z soli fiz. i ketonalu,czyszczenie,znieczulenie miejscowe i szycie nosa,opatrunek kolana,przeswietlenie kolana,klatki piersiowej,kregoslupa szyjnego,czaszki,zatok itd.kilka godzin na obserwacji i wypis do domu.konsekwencje wypadku:"rana tluczona grzbietu nosa(zlamany nos+5 szwow),stluczenie wargi gornej i dolnej,drobne uszkodzenie zebow(nie wiem czy takie drobne bo przez ladna chwile plulem szkliwem i chyba zeby lewej czesci dolnej szczeki przemiescily mi sie troche do wewnatrz-zobaczymy jak zejdzie opuchlizna),glebokie otarcia przedniej pow. szyi" - reszty nie moge rozczytac.generalnie rzecz biorac "powazny uraz czaszkowo-mozgowy"-teoretycznie tydzien na neurologii. z tego co powiedziala pani doktor-polamany nos i cala reszta to pikus przy tym co moglo sie stac gdybym nie mial kasku-stwierdzila ze uratowal mi zycie.np. owa galaz mogla wbic mi nos "do wewnatrz" po czym zmiazdzyc grdyke i prawdopodobnie zlamac kregoslup.nie mowiac juz o tym ze upadlem na potylice i to kask zamortyzowal wiekszosc uderzenia.
najprawdopodobniej przod kasku przyjal pierwsze uderzenie i oslabil jego sile.pozniej galaz schodzac w dol zlamala mi nos,uderzyla w szczeke a na koncu zatrzymala sie na grdyce i obojczykach zrzucajac mnie z roweru - tak sadze po ogledzinach miejsca wypadku.musialem konkretnie przywalic bo na galezi brakuje niezlego kawalka kory.
moja historie pozostawiam wszystkim pod rozwage i apeluje o rozsadek podczas jazdy.wiadomo ze niedlugo zdejme kolnierz,zaczne normalnie oddychac i jesc,lima spod oczu znikna a nos sie nastawi i zrosnie... a co by bylo gdybym nie mial kasku?

... mam nadzieje ze wylize sie do nastepnej masy
Wracaj szybko do zdrowia, bo się rower zastoi. Powodzenia Smile

Hmm, kask? Myślę, że nic dodać, nic ująć...

maYkel

wanderer napisał(a):pan ze zlamanym palcem zemdlal na moj widok
Noo w takim razie koniecznie wrzuć zdjęcia. ;-)

wanderer napisał(a):a co by bylo gdybym nie mial kasku?
Tak naprawdę ciężko powiedzieć. Kolizja dosyć specyficzna, z obrażeń wychodzi na to że i fullface by nie pomógł. Dobrze, że się na tym kasku i na tej gałęzi przy okazji nie powiesiłeś. Zachodzę w głowę jak ci się udało to zrobić? Niewidzialność i rozmiar gałęzi zdają się nawzajem wykluczać. :-)

wanderer napisał(a):... mam nadzieje ze wylize sie do nastepnej masy
Zdrówka życzę zatem!
Ciężko mi uwierzyć że tak po prostu wjechałeś w jakoś konar...
No cóż nie widzieliśmy sytuacji i nie ma co komentować zbędnie... ;-)
Wracaj do zdrowia i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze :-)
niestety mam tylko kask szosowy... Tongue

moze jestem dziwny... ale jak dla mnie to takie... fajne raczej jest
lubie ogladac siebie na rowerze... w kasku wlasnie Wink
Dzięki twojej historii zaczne częście jeździć w kasku bo teraz starałem się go unikać wykręcajac się "jest mi gorąco " Wink Wracaj do zdrowia i do zobaczyska na trasieWink Paweł
nie chcialem wrzucac zdjec bo sa dosc drastyczne.znajde jakies lzejsze to wsadze.co do wzajemnego wykluczania sie wielkosci i niewidzialnosci galezi-nic nie pisalem o jej rozmiarach(i nie wiem co ma jedno do drugiegoWink).to galaz srednicy meskiego przedramienia.zrobilem tez zdjecia miejsca wypadku wiec jak wrzuce to wszystko bedzie latwiej zrozumiec.
to co opisałeś wygląda nieźle (tzn masakrycznie dla zwykłego "normalnego" śmiertelnika Tongue) dobrze ze sie skończyło tak a nie gorzej, w którym to miejscu było, to się będę wystrzegała tej lokacji bo ja mam talent do robienia sobie krzywdy Tongue
szybko do zdrowia wracaj Smile

aha tylko muszę kilka spraw sprostować , w szpitalu nie stacjonuje pogotowie ( stacje pogotowia znajdują się w trzech miejscach Lublina na ul. Spadochroniarzy, Kompozytorów polskich i Tetmajera... i zespoły jadą tak szybko jak im pozwala na to ruch drogowy i priorytet wyjazdu a są trzy). I teraz najważniejsze w karetkach nie ma sanitariuszy tylko ratownicy medyczni ewentualnie pielęgniarki ratunkowe i lekarz w niektórych przypadkach
wanderer napisał(a):nie chcialem wrzucac zdjec bo sa dosc drastyczne.znajde jakies lzejsze to wsadze.

Mysle, ze takie drastyczne zdjecia bylyby bardziej skuteczne w przemawianiu do wyobrazni.
Kask Lazer Magma po dzwonie

Powyżej link do fotek kasku po moim wypadzie do Nałęczowa.

Już na innym forum opisałem moją przygodę w lasach w Naęczowie, ale ku przestrodze dla innych, że należy kask zkładac zawsze i wszędzie opisze jeszcze raz.

Teren dla mnie dziewiczy, nieznany, po wjechaniu na nie małą górkę zachciało mi się zjazdu.
Najpierw powoli, dłonie na hamulcach, po przejechaniu stromego odcinka, pozwoliłem sobie na więcej.
I w tym momencie przypomniałem sobie, że pod kołami mam bardzo śliską glinę, koło się ześligneło, a ja ###### moim głupim łbem o glebę.
100kg żywej wagi leżało samotnie w lesie i się zastanawiałem gdzie ja mam rozum.
Na szczęście zawsze zakładam kask gdy wybieram się nawet na najmniejszą wycieczkę.
Głowa cała, a kask jak widać powyżej w linku nadaje się do kosza.
Oprócz kasku, to przednie koło nadawało się do prostowania.
Morał dla mnie taki, ze należny wybierać się w 2 osoby na taka wycieczkę i może zmienić fabryczne opony semi na bardziej terenowe.
Gdyby nie kask, to pewnie do tej pory bym leżał w lesie.

Ostatni po raz kolejny miałem, a raczej mój teść argument za zakładaniem kasku nawet na 5minutowe jazdy na rowerze.
Teść uczył mojego synka (lat 4) jeździć na 2 kółkach, jazda tylko wokół domu (kostka, krawężniki, ściany itp.).
Oczywiście ja zawołałem mojego Jaśka aby mu założyć jego kask, ale teść stwierdził, że po co? bo jazda tylko koło domu.
Skończyło się tym, że w pewnym momencie Jasiek zauroczony jazdą na 2 kółkach zapomniał co to znaczy ostry skręt kierownicą i konkretnie walnął głową w kostkę.
Całe szczęście skończyło się na płaczu.

PS. Ostatnio mojej żonie kupiłem na imieniny właśnie kask (Limar520)

pozdrawiam
Stron: 1 2 3 4 5 6