Jako kolarz znany w lubelskim peletonie z najczystszego napędu
podzielę się swoim podejściem do tematu:
Najlepiej
od razu po jeździe umyć napęd (w ogóle cały rower, ale akurat o napęd pytasz) pod ciśnieniem. Ja jako, że mam do dyspozycji podwórko i szlaucha to mam taką możliwość, ale nie każdy ma tak dobrze. Później łańcuch trzeba wytrzeć szmatką do sucha (no prawie do sucha
) i psiuknąć WD40 (lub czymś o podobnych właściwościach, np. CX80) w celu usunięcia resztek wody z ogniwek łańcucha. Po kilku minutach łańcuch smarujemy Rohloffem (po kropelce na ogniwo), zostawiamy aż się smarowidło wchłonie (czyli na kilka godzin) i mamy rower gotowy do jazdy.
Kluczowe jest umycie roweru od razu po przyjechaniu do domu i późniejsze osuszenie łańcucha.
A tak wygląda praktyka: przyjeżdżam do domu, wprowadzam rower, idę pod prysznic, jem, siadam do kompa a na drugi dzień zbieram opieprz za syf w wiatrołapie a na dodatek mam zasyfiony rower i w dodatku czeka mnie jeszcze czyszczenie (na szybko, czyli przejechanie szmatką łańcucha, czasem także i ramy i ewentualne naoliwienie łańcucha)
Pierwszy sposób jest tańszy i szybszy i skuteczniejszy, no ale komu się chce...?
pOZ
rower
Grzesiek