Wyjazd w Lubelskie rejony męczył mnie od wielu lat. Nie było większych okazji na postawienie tam wyprawy, czy nawet mniejszej wyprawki. W tym roku a.d. 2011 zmianie zaczęła ulegać jednak ta sytuacja. Najpierw wiosną zdobycie Lublina na „raz” a teraz wyprawka jesienna właśnie w te rejony.
Zaczęliśmy z Dęblina, gdzie docieramy przy użyciu Kolei Mazowieckich.
![[Obrazek: IMAG0003.JPG]](https://lh3.googleusercontent.com/-lwjg9bTA43g/TnW3xxTiNCI/AAAAAAAAOA8/ED-MFI4GQ3c/s640/IMAG0003.JPG)
Radek i Kasia ruszyli dwa dni wcześniej z Warszawy. Kuba dojechał do nich w środę a my dołączamy w czwartek. Nie było jednak łatwo z odnalezieniem się na miejscu. W końcu umawiamy się w Bobrownikach i tam po wielu telefonach i ustaleniach udaje się spotkać. Pierwszy na miejsce dociera Kuba. Radek i Kasia zostają z tyłu a po 15 minutach dojeżdżają Radek i Kasia.
![[Obrazek: IMAG0034.JPG]](https://lh6.googleusercontent.com/-rNn1Sihf5CI/TnW4L2cZpZI/AAAAAAAAOBw/H0lUfL_M8uI/s640/IMAG0034.JPG)
Robimy wspólne zakupy w sklepie. Klimat typowo lubelski, przypominają mi się czasy dzieciństwa kiedy to jeździłem do dziadków i jeździł sklep obwoźny czy momenty, gdy babcia mnie zabierała do GS-owskiego sklepiku na wsi.
Przede mną w Bobrownikach w sklepie stoi staruszka w niebieskiej charakterystycznej podomce i bamboszach jakiś, która przyszła do sklepu przez ulicę (pewnie mieszka dom dalej). Kupuje „pół kila” tego, pół kila tamtego. Jest ze sprzedawczynią na „ty”, na „kochanieńka” i na „córuś moja ty kochana”. Na końcu prawie jak za moich czasów, babcia w podomce kupuje landrynki miętowe. Wreszcie i mi udaje się zrobić zakupy.
![[Obrazek: SDC13992.JPG]](https://lh6.googleusercontent.com/-YvL1-4nQKHw/TnW7aWCzXaI/AAAAAAAAOHA/hLPg4S9QD18/s640/SDC13992.JPG)
Jedziemy na Puławy. W oczy rzuca się cała masa drewnianych domów, które pamiętam z dzieciństwa.
Dziadkowie do dziś mieszkają w takim „drewnianym klocku”. Piękny klimat mają te chałupinki. Część z nich nieco już podupadła, ale większość ma już nowe tynki i nawet plastikowe okna i przetrwa jeszcze nie jeden rok.
![[Obrazek: IMAG0048.JPG]](https://lh4.googleusercontent.com/-6TbsAbJ0-oo/TnW4dm7kw4I/AAAAAAAAOCQ/37ySfNrpZfU/s640/IMAG0048.JPG)
Na trasie do Puław Kasia i Radek zostają nieco z tyłu. Jedziemy w miare przystępnie 20km/h, jednak za nic nie możemy się zgrać prędkością. Kasia chyba ma jakąś kontuzję i kondycyjnie odstaje od nas. Przez park w Puławach, przejeżdżamy wspólnie. Podziwiamy więkli obszar parkowy.
![[Obrazek: IMAG0049.JPG]](https://lh6.googleusercontent.com/-EyPtnjQCg4k/TnW4e2DhGTI/AAAAAAAAOCU/Dvjzta4fRM4/s640/IMAG0049.JPG)
Do Kazimierza ruszamy razem, jednak Dwójka zostaje w tyle. Jedziemy wolniej, jednak nie daje to efektów. Robimy postój, ale ich nie widać. Czekamy czekamy aż wreszcie przed samym Kazimierzem Dolnym przy sklepie dojeżdżają do nas.
Proszę o wodę z kranu zdziwiona sprzedawczynię i kupujemy coś do makaronu. Planujemy, że jeszcze rpzed Kazimierzem ugotujemy sobie. Radek i Kasia nie decydują się jednak zatrzymać z nami i jadą do miasta na pizzę.
![[Obrazek: IMAG0054.JPG]](https://lh5.googleusercontent.com/-oVc4Q84bISo/TnW4kaTa7rI/AAAAAAAAOCg/EnbvlwGlArk/s640/IMAG0054.JPG)
Po około 30-40 minutach nad Wisłą, najedzeni przepysznym makaronem ugotowanym przez Kubę, spotykamy Kasię i Radka wracających z miasta. Pedał skrzypiący od początku w Radka rowerze w końcu postanawia odpaść. Rozłączamy za obopólną zgodą. Nasza trójka rusza na zwiedzanie Kazimierza a Kasia i Radek jadą do Puław szukać sklepu rowerowego zdolnego naprawić awarię.
![[Obrazek: SDC13999.JPG]](https://lh3.googleusercontent.com/-Kgwzvuaob7o/TnW7adagHeI/AAAAAAAAOHE/iH_gYUyEi6I/s640/SDC13999.JPG)
Kilka zdjęć na rynku i próba podjazdu na Górę Trzech Krzyży.
![[Obrazek: SDC14000.JPG]](https://lh3.googleusercontent.com/-5I0HaWr0EFA/TnW7e6EueCI/AAAAAAAAOHM/QGWkBFJDnY0/s640/SDC14000.JPG)
Podjazd prawie się udał, ale końcówka po 30stopniowej ściance lessowej sprawiła, że ledwo dało rade rowery wprowadzić na szczyt.
Panorama rozciągająca się stamtąd jest cudna. Widać zakole Wisły i prawie całą dolinę nieomal do samych Puław.
![[Obrazek: SDC14012.JPG]](https://lh5.googleusercontent.com/-C6jipXs-cuE/TnW7jOVPOPI/AAAAAAAAOHU/0KrY1E-wIzU/s640/SDC14012.JPG)
Niestety Agnieszki aparat ulega uszkodzeniu. Matryca odmawia posłuszeństwa prawdopodobnie podczas robienia zdjęcia pod słońce, tryb auto zbyt naświetlił zdjęcie. Od tego momentu jej zdjęcia są wybiórczo „pasiaste” „całe białe” i zdarzają się pojedyncze dobrej jakości.
Dzień kończymy przed Nałęczowem po 85km naszego dystansu i nieco większym dystansie Kuby. Obozowisko rozbijamy w przyjemnym zagajniku.
![[Obrazek: IMAG0106.JPG]](https://lh5.googleusercontent.com/-MFGolrNk4MQ/TnW5XaTOd0I/AAAAAAAAOEA/KG_Shwxwxs0/s640/IMAG0106.JPG)
Okazja do uczczenia spotkania, piwko i rozmowy trwają do późna czyli do 21. Podczas jednej z opowieści, chcąc pokazać jak to zaryłem kaskiem o szuter kilka tygodni wcześniej, rozbijam reką na czole swoje okulary rowerowe. Totalnie o nich zapomniałem podczas tej opowieści. Towarzystwo pokłada się ze śmiechu a ja chyba najbardziej.
http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId ... wktpvsqfnd