Kóbóś było -minęło.
Było nas trzech
w każdym z nas inna krew...
dalej już znasz.
Mnie osobiście zaskoczyły górki przed Tomaszowem L.- jestem słabiutki, choć spec (białaS) domagał się nogi...
W Majdanie Sopockim fonowaliśmy do el kapitano i Wspólnoty MtB (popasała w Zwierzyńcu- chodzą słuchy ,że jedli rosuł skóry)
Pogoda cudna, plan wykonany.
Było trochę uciechy z pogoni za lisem.
A ,że w mej firmie zarabia się marnie wracałem z czerwonegostawu na własnych gumach i przy okazji wyszło , co miało wyjść- 4 miesiąc - poprzeczka 100 wyżej, czyli 400 przekroczone. Taki sobie zakładzik i postanowionko ( z Marjucho poczynione- dla odstraszenia zmór)
Foty: żadne klik , żadne pstryk, mieliśmy już żenadę i wystarczy.