Ja to inne pokolenie ;-)
Pierwszy rower, który pamiętam, to było coś małego zielonego z dokręcanymi kółkami. Producenta czy modelu sobie nie przypomnę.
Potem był błękitny pelikan :-D Który trafił do mnie od brata, do brata od kuzynki, do kuzynki od innej kuzynki, do innej kuzynki od... Skomplikowana sprawa :-)
Ponieważ dzieciństwo przypadło na względnie normalne czasy, to na Komunię dostałam rower zamiast quada. Górala z damską ramą. Forest? Forester? Nie wiem, widziałam jeszcze kilka takich w Lublinie, w kolorze wściekłej orchidei / różu / filetu.
Potem był Giant Chicago po starszym bracie :-D Aż pewnego dnia postanowiłam kupić nowy rower i padło na zielonego Gary'ego.
I na tym na chwilę obecną historia się kończy.
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata