Moim zdaniem jeśli ktoś pisze, że Masa nie ma żadnego celu, żadnego wspólnego hasła, to chyba upadł na głowę.
Po co więc na masę przyjeżdżamy rowerami? Czemu jesteśmy 'jednym pojazdem'? Czemu jeździmy zgodnie z przepisami? Czemu jeździmy, żeby nas zobaczono? Czemu kończymy pod ratuszem (tudzież czemu trzymamy się 'tradycji' tudzież czemu trzymamy się tradycji z ratuszem a z jeżdżeniem po deptaku już nie)?
Przypomina mi to mówienie, że nie żyjemy w katolickim kraju, i że kościoły są takie duże, wysokie, widoczne z daleka i słyszane z jeszcze dalsza, żeby było ładnie
Rozwiązanie jest proste: niech każdy zrobi taką ulotkę jaka mu pasuje. Jedno będzie to samo: nazwa, czas i miejsce, sposób (nie chcę tu użyć słowa manifestacja) poruszania się. Będą ulotki lewaków, zielonych, homoseksualistów (aka cudownych dzieci dwóch pedałów), ulotki o treści: jeździmy dla jeżdżenia i żeby był fun, tak ło bez celu
, ulotki dla znajomych, ulotki jednostronne, dwustronne, kolorowe, czarno białe, szprychówki, na gumkę, malowane na ścieżkach. I o to chodzi w masie
Każdy jej przylepi łatką jaką chce
Tylko nie mówcie, że takiej łatki nie ma. Każdy w masie ma taką jaką sam chce.
tak przy okazji: właśnie taka atmosferą kłótni i przepychanek, masa jest jaka jest, jeśli ktoś pamięta filmik, który w tamtym roku nakręciłem i wrzuciłem na YT ostatnio pojawił się komentarz: to ma być masa? przyjedzcie do warszawy
Postawmy sobie cel: 200 osób. a przynajmniej więcej niż w białymstoku
PS. zdefiniujcie rowerzystę. Ktoś kto jeździ na rowerze? Pan miecio co jedzie po wino też? a może wyznaczmy dolną granicę 10k km rocznie, albo chociaż rower za 2k zł plus ciuchy za 0,5k zł. Bo jeśli to jest spotkanie rowerzystów to dlaczego mamy tak mało cukru w cukrze?