Pierwszy!
Na placu boju pozostało 7 wspaniałych, a raczej 6 wspaniałych i jedna wspaniała.
Na 140 km w Michowie zrezygnowałem z dalszej jazdy i odbiłem na Lublin. Już od Dęblina czułem, że coś jest nie tak z plecami, ale myślałem, że przejdzie. Tak na prawdę to nie wiem co się stało, jakiś brak kompatybilności moich pleców z pozycją na rowerze, a próbowałem różnych kombinacji, takiego bólu w plecach nigdy nie odczuwałem, najwyraźniej PESEL... Wolałem nie ryzykować dalszej jazdy, stad taka a nie inna decyzja
Co do samej jazdy: od startu bardzo fajnie nam się jechało, Damian nam pykał fotki, do Konopnicy odprowadził Paul - dzięki Panowie! Mariobiker miał mini boom boxa, do którego się podłączyłem przez bluetooth i puszczałem muzę z telefonu
więc nie mogliśmy zbyt daleko się oddalać od siebie
Dyskoteka pełną gębą. Za Nałęczowem wjechaliśmy w takie mgły, że można je było kroić niczym tort. Wszechobecna wilgoć spowodowała, że wszystko mieliśmy mokre
W Kaziku szybkie fotki przy studni, potem również szybki Orlen na wyjeździe z Kazika. I cały czas ta gęsta mgła, która nie odpuszczała nas aż do Przytoczna!
Mam nadzieję, że kolejna noc będzie Im bardziej sprzyjająca, ale i tak dadzą radę! Trzymajmy za Nich kciuki i do zobaczenia na mecie we wtorek ok. godz. 17.30 - 18.00.