Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: Czy warto amatorowi pakować kupę kasy w odchudzanie roweru?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Racja, lepiej kasę na koła wydać na dobre jedzenie i starty w zawodach. Dzięki treningom urwiesz więcej sekund niż dzięki lekkim kołom. Sprawdzone przez niejednego kolarza Tongue A jak chcesz zdjąć trochę wagi to się przed jazdą porządnie... no na tron idź Wink

pOZBig Grinrower
Grzesiek
Podłapałem temat bo ktoś mi kiedyś powiedział, że zmiana masy kół w rowerze owocuje 2 krotną zmianą masy odczuwalnej podczas jazdy czyli jak bym zrzucił 1 kg na kołach to czułbym jakbym zrzucił 2 kg na innych częściach roweru podczas jazdy. Czy to tak działa naprawdę ?
13kisiel13 napisał(a):ktoś mi kiedyś powiedział, że zmiana masy kół w rowerze owocuje 2 krotną zmianą masy odczuwalnej podczas jazdy czyli jak bym zrzucił 1 kg na kołach to czułbym jakbym zrzucił 2 kg na innych częściach roweru podczas jazdy. Czy to tak działa naprawdę ?

w artykule, który udowodnił to, o czym pisałem powyżej, było potwierdzenie tego, co piszesz. mianowicie - największy sens ma zmniejszanie wagi na obręczach kół. czyli faktycznie, jeśli już obniżać wagę roweru, to najlepiej przez obniżenie wagi kół, a ściślej obręczy. tyle tylko, że wciąż - nie da Ci to tak naprawdę za wiele (patrz mój powyższy post). takie zmniejszanie wagi jest po prostu znaczące dla zawodników, którzy wszelkimi możliwymi sposobami dążą do możliwie najlepszych czasów w zawodach. jeżeli więc trenujesz i się ścigasz i czujesz, że zrobiłeś już (treningami, właściwym odżywianiem, o którym pisał KermitOZ i utrzymywaniem swojej masy na właściwym poziomie) wszystko, to wtedy faktycznie warto wydać sporą kasę na lżejsze koła i oszczędzać dzięki nim po kilka sekund na zawodach.

jeżeli się nie ścigasz, to zapewne nic złego nie ma w tym, że kupisz sobie koła 2x droższe od obecnie posiadanych, ale nie wyniknie z tego też raczej nic dobrego, co byś odczuł. No oczywiście poza satysfakcją z posiadania lekkich kół. Ale takie coś nazywa się, o ile pamiętam dobrze, "onanizmem sprzętowym" Big Grin
Tak, najbardziej się opłaca odchudzać koła Smile
A jeździliście kiedyś na MTXach 39 z oponami po 1,3 kg sztuka i z dętkami do FR? Proponuje się przejechać a potem zasiąść nad kółka do XC. Różnica jest ogromna. OK opory toczenia... ale można sobie nawpychać w opony kilka dętek i zobaczyć różnicę.

Różnica w odchudzaniu kół da więcej niż wypróżnienie się, bo raz nasze produkty nie są masą w ruchu obrotowym, dwa jak Cię ciśnie to szybciej ciśniesz do mety. Wink

Odchudzanie siebie wymaga wyrzeczeń i jest powolniejsze, Ma też swoje granice. Zresztą jeśli granica chudości to to jak wyglądają niektóre zawodniczki (Włoszczowska, Kozela) to ja bym wolał odchudzić rower dziewczynie niż pozwalać jej tak się odchudzać. A samemu na pewno bym nigdy nie zszedł do zawodniczej wagi, bo za bardzo lubię jeść smaczne rzeczy.

Pewnie że lepiej odchudzić najpierw siebie niż rower ale nie zawsze jest to wykonalne czy nie zawsze się chce. Zrzucenie kg z roweru u amatora nie jest mniej dające niż zrzucenie 10g u zawodnika... A zawodnicy często tyle z roweru zrzucają płacąc za to grube tysiące... Zatem jeśli oni widzą sens w zrzucaniu takiej ilości ja widzę sens w pozbywaniu się 1 kg.

Zresztą te kółka które podałem nie są jeszcze super lekkie i nie są jakieś przesadnie drogie. Raczej jest to średnia półka. Za tą cenę kupuje się niezłą ramę, niezły widelec, więc dlaczego nie niezłe koła?
Kuba napisał(a):Różnica w odchudzaniu kół da więcej niż wypróżnienie się, bo raz nasze produkty nie są masą w ruchu obrotowym, dwa jak Cię ciśnie to szybciej ciśniesz do mety. Wink
Zwłaszcza ten pierwszy argument jest niezły, ale drugi kupuję tylko częściowo, bo nie zawsze jest to prawda Wink

Kuba napisał(a):samemu na pewno bym nigdy nie zszedł do zawodniczej wagi, bo za bardzo lubię jeść smaczne rzeczy.
Ja też lubię, nawet bardzo i nigdy sobie nie odmawiam, przy wzroście 180cm ważę 63kg (ostatnio mniej jeżdżę, więc pewnie ze 2kg więcej).

Kuba napisał(a):Zrzucenie kg z roweru u amatora nie jest mniej dające niż zrzucenie 10g u zawodnika...
Śmiem zaryzykować twierdzenie, że 10g dla zawodowca ma większe znaczenie niż 1kg u amatora. Im te gramy są naprawdę potrzebne, a jak trzepak sobie jedzie to czy ma rower 13,5 czy 14,5kg to jeden grzyb.

Kuba napisał(a):Zatem jeśli oni widzą sens w zrzucaniu takiej ilości ja widzę sens w pozbywaniu się 1 kg.
j.w. Oni dzięki temu mogą wygrywać, bo tam różnice w sprzęcie odgrywają proporcjonalnie ważniejszą rolę niż te u amatorów turystyki rowerowej.

maYkel

Kuba napisał(a):Zatem jeśli oni widzą sens w zrzucaniu takiej ilości ja widzę sens w pozbywaniu się 1 kg.
Znasz się na fizyce więc nie powinieneś się powoływać na autorytety tylko na fakty. A fakty fizyczne są takie, że masa roweru na płaskim nie ma praktycznie znaczenia (odrobinę przy przyspieszeniach, ale to głównie koła). Znaczenie ma na podjazdach. Ale też tylko dla zawodowca, bo co jemu da minutę na 20 km podjazdu 9%, to ty nawet nie odczujesz. Do tego dochodzi fakt, słusznie zauważony, że liczy się masa całego poruszającego się układu czyli kolarz + rower. W takim wypadku śmieszne jest odchudzanie na siłę roweru o 1kg, kiedy twoja masa może w trakcie nawet doby wahać się i o 2 kg.

Oczywiście przyjemnie mieć lekki rower z wielu powodów, ale wmawianie sobie że przy naszym amatorskim poziomie wytrenowania będzie to mieć jakiekolwiek przełożenie na osiągi to czyste mrzonki.

EDYTA: jeszcze jedna rzecz - dlaczego nie warto w sprawie masy brać przykładu z zawodowców? Fizyka jest nieubłagana i wraz ze spadkiem masy spada wytrzymałość - nie ma na to rady. Dopytajcie się zawodowców jaką żywotność mają ich rowery. Tyle, że zawodowcy nie zależy na wytrzymałości sprzętu bo w następnym sezonie dostanie nowy. Niech każdy sobie odpowie na pytanie czy go stać na takie podejście.
Tylko że właśnie nie wiem jak oprzeć te proporcje... Bo to różnica 100x. Ani zawodnicy z najwyższej półki nie jeżdżą 100x szybciej, ani nie mają 100x lżejszych rowerów ani nie są 100x silniejsi. 100x więcej od amatorów chyba też nie jeżdżą. Choć tu głowy nie dam.
Poza tym nie należy zapominać że temat dotyczył (przed przeniesieniem) odchudzania kół i to w rowerze przeznaczonym do ścigania.
MindEx pisał że różnica w wadze roweru o 1kg daje 6s na odcinku 40 km przy prędkości 40 km/h...
http://www.mtbnews.pl/content/view/2238/1/
Różnice na mistrzostwach świata wynosiły od kilkunastu sekund do ponad minuty... Między pierwszą a dziesiątą zawodniczą ponad 7 minut. A różnice w masie roweru? Założę się że rower żadnej zawodniczki nie ważył powyżej 10 kg w przypadku hardtaili. Gdyby 1 kg dawał nawet 12s to zawodnicy nie mieli by poco odchudzać rowerów bo na ich wynik wpływało by wiele innych czynników. A jednak odchudzają... Czyli badania na które przytaczał Mindex są co najmniej zastanawiające. Zresztą wg tych badań ile cięższy musiał by być rower pierwszej zawodniczki żeby spadła na 10 lokatę z powodu masy roweru?

Nie twierdzę że trzeba odchudzać rower, ale twierdzę że taka różnica i to w kołach daje. Poza tym takie odchudzenie jest trwalsze niż schudnięcie 1kg... Koła od tak nie przytyją nagle. A jednak dobra wyżerka i kilka piw potrafi.

Wreszcie... Czemu prawie nikt z amatorów, a tym bardziej zawodników nie buduje sobie rowerów opartych na wytrzymałych ciężkich komponentach? Części ze stali są dużo bardziej trwałe i wytrzymałe (rama kierownica, sztyca, mostek). Ośka 20mm w widelcu poprawia jego sztywność i wytrzymałość. Sprężyny w widelcu nagle nie stracą oporu jaki stawiają i nie sflaczeją z powodu nieszczelności, a przy tym będą fajniej wybierały będący tym samym mneij skomplikowane. Obręcze DH są niedozajechania w XC. Hamulce tarczowe 8" zatrzymają rower znacznie lepiej co poprawi bezpieczeństwo i pozwoli hamować znacznie później (zatem większa prędkość) lub pozwoli kupować tańsze - słabsze hamulce (w przypadku tarczówek). Cięższe siodła są bardziej wygodne. Takie 400g są fajne. Wszyscy wierzą w marketing czy mają za dużo pieniędzy? Czekam chłopaki aż zaczniecie startować na rowerach ważących po 18-20 kg. Choć jakoś w to nie wierzę.

Nie twierdzę że mając ciężki rower nie można wygrać. Nie twierdzę że mając lekki wygra się na pewno. Twierdzę tylko że na lżejszym rowerze się lżej jedzie co może poskutkować wyższą pozycją lub mniejszym zmęczeniem. I że na lżejszym rowerze w danej chwili w danych warunkach przy danym samopoczuciu możemy uzyskać lepszy wynik i jeśli ktoś odchudza rower to nie robi nic złego i nie jest typem co ma za dużo kasy czy kimś kto robi coś co nie ma sensu.

Sam się nie ścigam za bardzo więc moje rowery nie są super lekkie. XC z chęcią bym przytył o fajny amor na sprężynach (foxa vanille R). Jednakże odczułem różnicę gdy zmieniłem opony na lżejsze o 150g i obręcz lżejszą o 115g. 0,4 kg a jednak lżej się jeździło. Rower jakby bardziej sam chciał jechać. Odchudziłem wówczas również szprychy ale to dlatego że kosztowały mnie tyle co zwykłe niecieniowane w innych sklepach, a zwykłych niecieniowanych w tym sklepie nie mieli. Ot taki bonus. No ale powiedzmy spadek na szprychach był niewielki.
Kuba napisał(a):Gdyby 1 kg dawał nawet 12s to zawodnicy nie mieli by poco odchudzać rowerów bo na ich wynik wpływało by wiele innych czynników. A jednak odchudzają...
Niebardzo widzę sens tej wypowiedzi.

Kuba napisał(a):Nie twierdzę że trzeba odchudzać rower, ale twierdzę że taka różnica i to w kołach daje. Poza tym takie odchudzenie jest trwalsze niż schudnięcie 1kg... Koła od tak nie przytyją nagle. A jednak dobra wyżerka i kilka piw potrafi.
No to albo się pije piwo, albo się ściga. A jak się nie ścigasz to co za różnica czy będziesz grubasem na kilogram cięższym rowerze czy nie? No i co z tego, że odchudzanie kół jest trwalsze? Jest też nieproporcjonalnie do osiągniętych efektów dużo droższe, więc dalej nie widzę sensu.

Kuba napisał(a):Wreszcie... Czemu prawie nikt z amatorów, a tym bardziej zawodników nie buduje sobie rowerów opartych na wytrzymałych ciężkich komponentach?
Bo zawodowcy mają kasę a amatorzy się dzięki temu lansują. Poza tym część amatorów składa na ciężkich częściach (np. ja, ale dlatego, że nie mam kasy Tongue)

Kuba napisał(a):Cięższe siodła są bardziej wygodne
Nie widzę jak waga ma się przekładać na wygodę. Myślę, że na powyższe ma za to wpływ materiału i jakości wykonania. A lekki materiał wcale nie musi być niewygodny.

Kuba napisał(a):Czekam chłopaki aż zaczniecie startować na rowerach ważących po 18-20 kg. Choć jakoś w to nie wierzę.
A po co mamy na takich rowerach startować? Mam sobie do plecaka cegieł nawkładać? Każdy jeździ tym co ma, jak bym miał 18kg to nie miałbym wyjścia.

Kuba napisał(a):Twierdzę tylko że na lżejszym rowerze się lżej jedzie co może poskutkować wyższą pozycją lub mniejszym zmęczeniem.
Fakt, ale nie ma sensu wydawać kilka tysięcy na odchudzenie roweru jak się jest tłustym parchem, który bez treningu jedzie przejechać Mazovię. Jest to imho sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.

Kuba napisał(a):jeśli ktoś odchudza rower to nie robi nic złego i nie jest typem co ma za dużo kasy czy kimś kto robi coś co nie ma sensu.
No właśnie najczęściej jest Tongue
A że lżejsze części mają mniejszą wytrzymałość.... teoretycznie tak, w praktyce niekoniecznie. Zależy jak są odchudzone, jak się jeździ i jakiej wytrzymałości się od nich oczekuje. Ponieważ temat wyszedł od kół. Ja mam koło o którym pisałem w wątku od którego się zaczęło (czyli w tym od gianta do XC z obręczami do DH które miały zostać zmienione). Czyli obręcz ważącą 410g i cieniowane szprychy 2.0-1.8-2.0, piastę akurat normalną ważącą tam koło 200g. Całość jeździ w moim rowerze na przodzie od jakiś 2,5 roku w rowerze do XC. Ważę 83-85 kg. Rower koło 12,5 kg. Użytkuję je z hamulcem hydraulicznym z tarczą 180mm. Po zapleceniu koło nigdy nie było centrowane ani nawet dociągane. Przez pierwszy rok doznało kilku niewielkich dropików po 0,5-0,6m. Poza tym ileś tam wjazdów w spore dziury. Dalej jest git. Jeśli wątpicie w wytrzymałość cieniowanych szprych zapytajcie właściciela Toro Bike. On zdaje się waży sporo więcej niż ja i jeździ chyba na jeszcze bardziej cieniowanych szprychach.

Sorry ale siodło ważące 150g i 350g nie jest tak samo wygodne. W 150g siodełku nie ma co amortyzować wstrząsów. Za to 350g WTB są jak dla mnie super wygodne.

Sens dla Ciebie KermitOZ w jeżdżeniu na ciężkim rowerze jest taki że będzie znacznie bardziej trwały. Skoro masa Ci nie przeszkadza. Jak mówię warto zacząć od obręczy do DH.

Ciekawe jest też to że przeciw odchudzaniu są właściwie tylko Ci którzy nie mają na to kasy... Znam ludzi którzy się ścigają i odchudzają rowery przeznaczając na to odchowane grosze. Odchudzają z głową nie szpanując częściami. Wierzą że im to pomaga.

Aha na płaskim walczymy z oporami ciągnąc rower więc masa też ma znaczenie.
Stron: 1 2 3 4 5