Pierwszym moim rowerkiem był żółty Reksio :-) Potem przyszła pora na niebieskiego :-P Flaminga. Po roku przemalowany na czerwono i tak już zostało ;-) Pod koniec lat osiemdziesiątych tata gdzieś w Polsce kupił czerwonego Waganta
http://img14.tablica.pl/images_tablicap ... goszcz.jpg Do dzisiaj pamiętam jak to plastikowe siedzenie parzyło w ... W międzyczasie przewinęła się Ukraina (wersja lux :mrgreen: ) zielona perła i niklowane błotniki. Kupiona w Gdyni jako towar z wadą (dwa kapcie ;-) ) Później przyszła era pierwszych górali i czar prysną.
Widzę, że kiedyś wszyscy zaczynaliśmy w zasadzie na tym samym - takie czasy.
Ja pierwszego trójkołowego, plastikowego rowerku "Balbina" nie kochałem bo miał pedały przy przednim kole i słabo szła nauka :-? Później niebieski Reksio - całe dnie wokół podwórka może po sto razy dziennie albo więcej (za mały byłem na wycieczki ulicą). Od komunii - Gil! Wszyscy mięli wigry 3 a ja Gila :mrgreen: Najszybciej jak się dało zdrapywałem jego nazwę! I tym też kilka opon zdarłem aż pod koniec podstawówki pierwszy a`la góral - Giewont. Żeby się nadawał do jazdy przeszedł szereg wymian i tuningów :-)
Ja to inne pokolenie ;-)
Pierwszy rower, który pamiętam, to było coś małego zielonego z dokręcanymi kółkami. Producenta czy modelu sobie nie przypomnę.
Potem był błękitny pelikan :-D Który trafił do mnie od brata, do brata od kuzynki, do kuzynki od innej kuzynki, do innej kuzynki od... Skomplikowana sprawa :-)
Ponieważ dzieciństwo przypadło na względnie normalne czasy, to na Komunię dostałam rower zamiast quada. Górala z damską ramą. Forest? Forester? Nie wiem, widziałam jeszcze kilka takich w Lublinie, w kolorze wściekłej orchidei / różu / filetu.
Potem był Giant Chicago po starszym bracie :-D Aż pewnego dnia postanowiłam kupić nowy rower i padło na zielonego Gary'ego.
I na tym na chwilę obecną historia się kończy.