Hmmm... Zdania się od "a więc" nie zaczyna...
A więc tak. Wydawało by się, że powinienem marudzić, mocno marudzić. Bo to trochę pod górkę (a ja preferuję z górki albo całkiem po płaskim), pod wietrzyk (a ja wolę z wiatrem) i w ogóle to w sobotę się zastanawiałem czy chce mi się wstawać przy niedzieli przed 5.00 zamiast wreszcie sobie pospać...
Powinienem marudzić...
Więc czemu u licha od niedzieli gęba mi się śmieje?
Wielkie podziękowania z mojej strony całej ekipie przygotowującej i opiekującej się Maratonem. Wybaczcie, że nie wymieniam, ale będąc nietutejszym jeszcze nie wszystkie osoby potrafię zidentyfikować a nie chciałbym nikogo pominąć.
Z drugiej strony trochę mi Was szkoda. Trudno będzie za rok przebić to co zrobiliście teraz... Ale takie jest ryzyko związane z perfekcyjną (moim skromnym zdaniem) organizacją.
I nawet kilka fotoknotków popełniłem:
https://photos.app.goo.gl/kszXbMxixfLgL36B2