Ja jestem, żyję i nie licząc pryszcza na tyłku to czuję się świetnie (fizycznie). Pewnie napiszę relację to dam znać, ale póki co to mam serdecznie dosyć takich maratonów, 500km nudnej jazdy i jeszcze trzeba za to zapłacić sporo kasy. Generalnie nie polecam, chyba przerzucę się na weekendowe wypady RL-owe.
Gratulację dla całej ekipy RL, a zwłaszcza dla Anety, która w ogóle nie wygląda jakby wczoraj jeździła rowerem :*