Cześć
Jeździłem w świcie Pana Jacka wyrywkowo dwa lata, jako "chłopiec na posyłki"
. Układ był dość dobry, grafik ustalaliśmy na początku semestru, plecak miałem mały(i nie wodoodporny) ale mimo to mogłem jeździć, również pomimo słabej znajomości arcytrudnej topografii Lublina
.
Problemy zaczynały się przy wypłacie, zawsze zwłoka, czasami miałem wrażenie, że kwota jest "zaokrąglona". Nie było to rażące więc nie reagowałem. Ale nie mogę zdzierżyć ignorantów, cwaniaków i dorobkiewiczów (konfitur też), a takim właśnie okazał się Pan Jacek o "trudnym charakterze".
Przy ostatniej wypłacie, wiedząc, że kończę kurierowanie, wypłacił mi część kasy, ze zdziwieniem, że pytam co z resztą.. Umówiliśmy się więc w późniejszym terminie..cisza..więc piszę e-mail'a..cisza..następny i telefon..to samo..po serii nie udanych tel na różne nr. zadzwoniłem z zastrzeżonego.. . Poważna rozmowa na temat, skończyła się następnym wykrętem i obietnicą kontaktu w przyszłym tyg. Minął miesiąc, dostałem list z PIT'em i paroma złotymi które miały mnie ułagodzić.
Pozdrawiam Lublin - do zobaczenia na juwenaliach
peter liczę na Twoje poparacie...