Już od samego początku planowałem wypad na Hel. Pogodę zapowiadali w kratkę wiec zabrałem coś od deszczu i w drogę. Nie wiedziałem czy dojadę do samego Helu bo w tym roku z kondycją krucho i takiej długiej trasy w tym roku nie robiłem (w sumie wyszło 110 km).
W Jastarni przestraszył mnie deszcz więc już miałem zawracać, ale lepiej żałować coś co się zrobiło niż to co się miało zrobić. Pojechałem dalej.
Wzdłuż całego półwyspu droga rowerowa z kostki (przeważnie fazowanej). Do tego od Jastrzębiej Góry do Władysławowa bruk, a od Juraty do Helu droga przez las fragmentami wylana betonem, który lata świetności już dawno ma za sobą. Dlatego też moje cztery litery najgorzej zniosły tę wycieczkę.
PS. Trasa do przejechania tylko jeden raz. Płaska i nudna.
Linki:
TRASA
FOTY