Jurek obiecał Wierzchowiska, no i były. W Prawiednikach oddzieliłem się od mocnej grupy i już sam walczyłem z żywiołem. Trochę mi się drogi pomerdały ale nie żałuję. Przez Prawiedniki, Polanówkę na Czerniejów, potem Skrzynice zielonym szlakiem do rezerwatu Wierzchowiska, Kliny, Kazimierzówka, postój w Świdniku i do Lublina. W sumie wyszło prawie 70 km, nie wiem dokładnie bo mi magnesik od licznika polkę tańczył. Było słońce, wiatr, śnieg, trochę błotka, lodowa ścieżka przez las, niekontrolowane lądowanie na bioderko i ślizg kilka metrów po lodzie, piękne widoki, mycie roweru w Czerniejówce, zamarznięte przerzutki no i z tego powodu pchanie roweru pod górkę. Czyli miodzio
.
Chłopakom na tandemie życzę szczęścia i wiatru w plecy.
Kilka zdjęć z trasy:
https://picasaweb.google.com/tomasz.tkt/201103#
PS. trzeba pracować nad formą a Diablo to myślałem, że w Sandomierzu się zatrzyma