Obawiałem się deszczu, bo nie wiedziałem jak wielki może spaść w praktyce, ale szczęście nam sprzyjało. Trasa naprawdę zróżnicowana, ale i pustego, i gładkiego asfaltu nie brakowało, gdzie można było miarowo popedałować.
Nie będę komentował, kto tu najbardziej deptał, ale cóż - trzeba było nadążyć.
Farta miałem, że spotkaliśmy po drodze Bartka, bo pomógł mi doprowadzać mój rower do stanu używalności. Dziękuję.
Dziękuję też chłopakom za wspólną wyprawę. Miło było.