Ta stara miska była nie do ruszenia. Kupiłem na Kowalskiej cienki brzeszczot wolframowy za 21 zł (choć mam dziwne wrażenie że przepłaciłem...), a potem przez kilka godzin tyrałem by przepiłować tą miskę. Nie sądziłem że to jest tak oporny na niszczenie materiał.
Zrobiłem dwa nacięcia w jednej osi góra-dół, najgorzej było na końcu, bo łatwo tam zniszczyć gwint. Potem użyłem siły, dwoma młotkami rozruszałem tą miskę na boki, zalałem powstały otwór odrdzewiaczem a potem wybiłem na chama od wewnątrz. Naturalnie skończyło się to częściowym uszkodzeniem gwintów, ale po wielkim wysiłku dałem radę wkręcić nowy suport. Na szczęście ten rower ma już 15 lat i nie muszę się przejmować za bardzo jego stanem, ma aby jeździć.
To była chyba najbardziej czasochłonna naprawa jednego elementu w rowerze w życiu.
Pozdrawiam
Aleksander Wiącek