Inter-city wróciło :-P . Rowerowaliśmy w grupie 8 śmiałków. Było super, choć nie bez atrakcji dodatkowych. Za chwilę gdy odjechaliśmy od LKJu Damianowi strzelił łańcuch (ze spinki wyleciał sworzeń) a za Kozłówką u mnie poszła dętka przez leżącą sobie niewinnie... pinezkę :-P Diablo poratował mnie pompką (muszę i ja to dobrodziejstwo nabyć :-D ) a Wiesiek klejem do łatek, bo mój był już wyschnięty. I w ten sposób passa 10 tys. km bez złapanej gumy została przerwana
Wielkie dzięki za pomoc i rzecz jasna za wspólny wyjazd!
Brawa dla Bartka, że pomimo pierwszego wyjazdu z nami dzielnie trzymał tempo :-> Na moim liczniku DST 88,12km i AVS 23,7km/h